Tag: UE
Sukces komunistów w eurowyborach
Lewica w Parlamencie Europejskim zasadniczo utrzymała liczbę mandatów. Lewicowi europosłowie będą kontynuować walkę przeciwko wykluczeniu społecznemu, bezrobociu, biedzie i rasizmowi z poprzedniej kadencji.
W niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego lewica zdobyła mandatów, w tym:
-
frakcja S&D – 153,
-
frakcja Zieloni/WSE – 75,
-
frakcja GUE/NGL (między innymi AKEL czy KSCM) – 38,
-
towarzysze z KKE będą działać jako niezrzeszeni w Parlamencie Europejskim.
Legenda:
- EPL – Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci)
- S&D – Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim
- EKR – Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
- ALDE&R – Grupa Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy + Renaissance + USR PLUS
- GUE/NGL – Konfederacyjna Grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej / Nordycka Zielona Lewica
- Zieloni/WSE – Grupa Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie
- EFDD – Grupa Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej
- ENW – Grupa Europa Narodów i Wolności
- NI – Niezrzeszeni
- Inni – Nowo wybrani posłowie nieprzynależący do żadnej z grup politycznych ustępującego Parlamentu
Komunistyczna Partia Grecji (KKE) zdobyła ponad 300 tysięcy głosów, czyli 5,35%. W PE znajdzie się dwóch komunistycznych eurodeputowanych. Reelekcje zapewnił sobie Kostas Papadakis, który występował na arenie PE między innymi w obronie wolności działania KPP oraz przeciwko antykomunistycznym represjom w Polsce. Nowym europdeputowanym KKE będzie Lefteris Nokolaou.
Wybory w Grecji wygrała neoliberalna Nowa Demokracja, zdobywając ponad 33% głosów, z ponad 9% przewagą nad rządzącą Syrizą. Trzeci wynik zdobyli socjaldemokraci z KINAL (7,61%). Znaczny spadek poparcia zanotowali neofaszyści ze Złotego świtu, którzy zdobyli 4,8% głosów.
KKE prowadziła kampanię do PE na bazie haseł walki klasowej. Sprzeciwiała się dominacji instytucji Unii Europejskiej i określała UE mianem sojuszu kapitału. Eurodeputowani KKE prawdopodobnie nie wejdą do żadnej frakcji w PE.
Równocześnie z wyborami do PE odbywały się w Grecji wybory do lokalnych samorządów. W wyborach do rad regionalnych kierowana przez KKE lista „Wiecu Ludowego” uzyskała ponad 371 tysięcy głosów, tj. 6,87%. Najwięcej, prawie 12% na wyspach jońskich. Przekłada się to na 48 mandatów radnych. W wyborach do rad miejskich „Wiec Ludowy” zdobył 550 mandatów. Pięciu kandydatów KKE przeszło do drugiej tury w wyborach burmistrzów w Patra, Kesariani, Petroupoli, Haidari i Ikarii. W mieście Patra na dotychczasowego burmistrza komunistę Kostasa Peletidisa zagłosowało prawie 40 tysięcy wyborców, czyli ponad 40 %.
W Kesariani, mieście w granicach tzw. Wielkich Aten Ilias Stamelos z KKE otrzymał ponad 30 % głosów, a Nikolaos Lardas prawie 34 % na wyspie Ikarii. Druga tura w tych wyborach odbędzie się 2 lipca.
red.
Głos komunistyczny w debacie Parlamentu Europejskiego
16 stycznia w Parlamencie Europejskim odbyła się debata „Wszechstronna europejska edukacja, badania i pamięć o totalitarnej przeszłości”.
Przeciwko głównej tezie jej inicjatorów – próbom zrównywania komunizmu ze zbrodniami nazizmu – wystąpił eurodeputowany Komunistycznej Partii Grecji (KKE) Kostas Papadakis:
Mówicie o totalitaryzmie… wasz cel jest oczywisty – zrównanie komunizmu z potwornościami nazizmu, dziecka kapitalistycznego barbarzyństwa, którego wszyscy bronicie. Prawda historyczna – czerwony sztandar nad Reichstagiem, dobitnie świadczy o tym, kto pokonał nazizm. Są tacy, którzy nawet dziś pozwalają wzrastać skrajnej prawicy i nacjonalizmowi oraz faszyzmowi. Widzimy to na przykładzie wydarzeń w Polsce, na Węgrzech i w krajach bałtyckich, gdzie trwają prześladowania partii komunistycznych, a jednocześnie nazistowscy kolaboranci są honorowani przy współpracy Unii Europejskiej.
Bez względu na liczbę instytucji, kłamstw w podręcznikach i drogich kampanii, które zamierzacie sfinansować, historia była i nadal jest pisana przez lud, poprzez jego walkę ze zgniłym systemem wyzysku. Osiągnięcia socjalizmu w dziedzinie edukacji, ochrony zdrowia, walki z bezrobociem oraz o prawa pracownicze, są bezsprzeczne.
UE oraz kapitalizm są ślepą uliczką. Lud, swoimi siłami, w poszczególnych krajach, może walczyć o Europę socjalizmu.
red.
Imperializacja europejska
Zapowiedziane ostatnio przez szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso kolejne zacieśnienie integracji w ramach Unii Europejskiej jest kolejnym sygnałem, iż imperialistyczne i antypaństwowe tendencje w ramach Wspólnoty mają się coraz lepiej. Szczegóły, które mają zostać podane do publicznej wiadomości przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentu europejskiego już wzbudziły niepokój wśród polityków różnych opcji politycznych, nie tylko polskich ale również zagranicznych. Niepokój jak najbardziej słuszny, gdyż „integracja” nabiera coraz niebezpieczniejszych rozmiarów.
Ze słów Barroso najbardziej uderzająca była zapowiedź utworzenia urzędu centralnego ministra finansów mającego w przyszłości kontrolować finanse poszczególnych państw członkowskich. W jaki sposób miałby je kontrolować oraz jakie dokładnie miałby uprawnienia na razie nie wiadomo. Tym niemniej, sam fakt ewentualnego pojawienia się takiego nowego politycznego bytu jest wielce niebezpieczny gdyż uderzałby w najbardziej integralną i najważniejszą część niepodległości państw członkowskich. Poszczególne państwa, w tym Polska stracić mogą wszelką kontrolę nad swoimi finansami a więc także nad wszystkimi gałęziami gospodarki a co za tym idzie staną się posłusznymi wykonawcami władz w Brukseli. Uderzy to w szczególności w kraje takie jak właśnie Polska, których gospodarka już teraz opiera się w zasadzie wyłącznie na obcym kapitale i unijnych dotacjach. Pewien obraz tego jak może to w nieodległej przyszłości wyglądać daje obecna sytuacja polityczno-gospodarcza krajów Południa takich jak Cypr czy Grecja, które za cenę ustępstw w sferze własnej samodzielności otrzymują unijną pomoc. Ustępstw wymuszonych, gdyż podstawione pod ścianą zapaści kraje szantażowane przez unijnych imperialistów brakiem innych rozwiązań (choć takowe istnieją) przyjmują oferowaną im „pomoc”. Ów system, sprawdzony właśnie na krajach Południa widocznie na tyle spodobał się brukselskim elitom, że postanowiły go rozszerzyć na całą Unię Europejską.
Efekt jednak, choć niestety raczej nie w przypadku Polski, może być odwrotny od zamierzonego. Dwaj z trzech najważniejsi aktorzy na unijnej scenie, Niemcy i Wielka Brytania, coraz wyraźniej próbują przeciwdziałać polityce Brukseli, która już nawet im wymknęła się spod kontroli. Pierwsze skrzypce gra Wielka Brytania, w której tendencje eurosceptyczne wśród społeczeństwa są już bardzo wyraźnie widoczne. Stają się również coraz bardziej zauważalne w brytyjskich kręgach politycznych, zwłaszcza w rządzącej a tracącej poparcie Partii Konserwatywnej premiera Davida Camerona. Nie jest wcale wykluczone, iż premier chcąc reperować niekorzystne sondaże przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi przychylniejszym okiem spojrzy na mocno eurosceptyczne skrzydło swej macierzystej partii zdobywając tym samym społeczny poklask i władzę na kolejną kadencję. Szczególnie, że na prawej stronie rośnie mu wyczuwająca tendencje silna konkurencja- Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) oraz Brytyjska Partia Narodowa (BNP).
Co zaś tyczy się Niemiec, wzmacniają one sukcesywnie swoje państwowe instytucje nadając im coraz większe uprawnienia kosztem unijnych uregulowań. W tym przypadku jest to również podyktowane względami nowych tendencji w niemieckim społeczeństwie, coraz bardziej zmęczonym spłacaniem nie swoich długów oraz zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, w których rządząca Niemcami chadecka koalicja CDU-CSU będzie chciała utrzymać władzę. Bez ukazania swoich zasług w utrzymaniu niezależności może być to znacznie utrudnione, zwłaszcza w dobie kryzysu gdy rządzące partie tracą władzę. Oczywiście Niemcy są głównym unijnym graczem, państwem mającym ostatnie słowo w podejmowaniu wielu ustalonych w niej decyzji. Jednakże tendencje do wzmacniania samych siebie kosztem Unii ukazują wyraźnie, iż nawet im wymyka się ona powoli spod kontroli.
Na koniec warto byłoby się pokusić o przewidzenie efektu imperialistycznych dążeń Brukseli. Przede wszystkim mogą być one początkowo różne w przypadku różnych państw, w przypadku wspomnianej Wielkiej Brytanii mogą skutkować dalszym zamknięciem się na Unię czy wręcz wystąpieniem ze Wspólnoty. W przypadku państw takich jak Polska może skutkować to dalszym popadaniem w zależność od Brukseli i w konsekwencji utratę możliwości samodzielnego podejmowania decyzji. Jednakże, ostatecznie scenariusz w przypadku wszystkich państw członkowskich może być taki sam- po wystąpieniu jednego państwa nastąpi efekt domina i występowanie kolejnych co ostatecznie będzie skutkować upadkiem Unii, który w dłuższej perspektywie wydaje się być nieuchronny. Oby tylko z nie dającego się w takiej sytuacji uniknąć chaosu powstałego po jej upadku narodziła się nowa, lepsza i pozbawiona imperialistycznych zapędów Europa.
El Compañero
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.