W polskim prawie można propagować komunizm o ile nie oznacza to propagowania ustroju totalitarnego. KPP propaguje komunizm nietotalitarny (tj. propaguje komunizm, ale nie propaguje totalitaryzmu), a mimo to jest atakowana i szykanowana za coś, czego nie robi. Dekomunizacja, a także dezubekizacja i degradacja oficerów Ludowego Wojska Polskiego, dowodzą, że dla polskiej prawicy Komunistyczna Partia Polski jest solą w oku, która jej strasznie uwiera. Co więcej KPP w obliczu szaleństwa dekomunizacyjnego staje się ostatnim szańcem bytności komunizmu w przestrzeni publicznej.
Konstytucja RP nie zakazuje komunizmu! Zakazuje odwoływania się do totalitarnych metod i praktyk działania w programach partii politycznych i innych organizacji, podając przykłady totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu (nie definiując w ogóle tych pojęć). Fałszywą nadinterpretacją zatem jest powoływanie się na Konstytucję w głoszeniu, że niby konstytucja zakazuje komunizmu.
Art. 13. Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.
W poszukiwaniach prawnej definicji komunizmu i tego, co jest komunistyczne, w polskim systemie prawnym, docieramy dopiero do Kodeksu Karnego, gdzie nieco więcej dowiadujemy się z znajdującego się w tym kodeksie art. 256, który precyzuje art. 13 Konstytucji (a przynajmniej w relacji do orzeczenia TK w sprawie zgodności jego zapisów z Konstytucją).
Par. 1 art. 256 KK nakłada karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat za propagowanie ustroju faszystowskiego lub innego ustroju totalitarnego państwa. Nie ma – jak widać! – mowy o ustroju komunistycznym! Jedyny prawny przykład ustroju totalitarnego, który został tu podany, to ustrój faszystowski. Propagowanie ustroju komunistycznego nie jest karalne o ile nie łączy się z propagowaniem totalitaryzmu!
§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.
W § 2. art. 256 Kodeksu Karnego nie bez przyczyny jest skreślona część: „albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”, gdyż straciła obowiązującą moc prawną i została skreślona przez Ustawodawcę na podstawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 19 lipca 2011 r. (sygn. akt K 11/10):
1. Art. 256 § 2 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, ze zm.), w części obejmującej wyrazy: „albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”, jest niezgodny z art. 42 ust. 1 w związku z art. 54 ust. 1 i art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Wnioskodawca (grupa posłów zrzeszonych w klubie poselskim Lewica), który zaskarżył art. 256 Kodeksu Karnego w kwestii penalizacji symboliki komunistycznej do Trybunału Konstytucyjnego dnia 6 kwietnia 2010 r. podkreślił…
…znaczenie wolności wyrażania poglądów oraz rozpowszechniania informacji, zagwarantowanej w art. 54 ust. 1 Konstytucji. Powołał się na wyrok Trybunału z 23 marca 2006 r. w sprawie K 4/06 (OTK ZU nr 3/A/2006, poz. 32), w którym Trybunał stwierdził, że „(…) swoboda wypowiedzi jest jednym z fundamentów społeczeństwa demokratycznego, warunkiem jego rozwoju i samorealizacji jednostki. Swoboda ta nie może ograniczać się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne”. Następnie wnioskodawca zauważył, że kryminalizacja sfery wypowiedzi może wywierać negatywne skutki z punktu widzenia debaty publicznej i w szczególności wpływać hamująco na jej prowadzenie.
Najważniejszy zarzut o niekonstytucyjności tej części dotyczy złamania jednego z podstawowych filarów praworządności – nullum crimen sine lege penali anteriori – tj.:
każdy stanowiony zakaz lub nakaz obwarowany sankcją karną powinien być sformułowany w sposób precyzyjny i ścisły
Dlatego też Trybunał Konstytucyjny uznał, że
jakiekolwiek wskazanie ogólnikowe, umożliwiające daleko idącą swobodę interpretacji co do zakresu znamion czynu zabronionego czy pewnego typu kategorii zachowań, nie może być traktowane jako spełniające wymóg określoności na gruncie art. 42 ust. 1 Konstytucji (zob. też wyroki z 26 listopada 2003 r., SK 22/02, OTK ZU nr 9/A/2003, poz. 97, pkt III 4.; z 5 maja 2004 r., P 2/03, OTK ZU nr 5/A/2004, poz. 39, pkt III 3.5.; z 13 maja 2008 r., P 50/07, OTK ZU nr 4/A/2008, poz. 58, pkt III 1.).
Ponadto przyjął także, że
głównym wzorcem kontroli konstytucyjnej jest w rozstrzyganej sprawie art. 42 ust. 1 Konstytucji. Przepisem wobec niego związkowym jest art. 54 ust. 1 Konstytucji. Nieokreśloność kwestionowanej regulacji kodeksu karnego stanowić może bowiem zagrożenie dla wolności słowa. Nieokreśloność ta skutkować może kryminalizacją takich wypowiedzi i zachowań, które są ekspresją poglądów chronioną na podstawie art. 54 ust. 1 Konstytucji. Art. 2 Konstytucji, również wskazany przez skarżącego jako wzorzec kontroli, nie jest samoistnym wzorcem kontroli w rozpatrywanej sprawie. Wynikająca z niego ogólna zasada określoności przepisów prawnych jest bowiem doprecyzowana – w odniesieniu do przepisów prawa karnego w art. 42 ust. 1 Konstytucji (por. wyrok w sprawie SK 25/08, pkt III 2.2.) (…)
Określoność kryminalizacji produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania – w celu rozpowszechniania – druku, nagrania lub innego przedmiotu zawierającego treść określoną w art. 256 § 1 k.k. (…)
Kontroli konstytucyjności w rozstrzyganej sprawie podlega w pierwszej kolejności spełnienie warunków określoności przepisów prawa karnego przez art. 256 § 2 k.k. w zakresie, w jakim przewiduje kryminalizację produkowania, utrwalania sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania w celu rozpowszechniania – druku, nagrania lub innego przedmiotu zawierającego treść określoną w art. 256 § 1 k.k. Trybunał zauważa, że przy zastosowaniu literalnych reguł wykładni zrekonstruowanie normy na podstawie wyrażenie „treść określoną w § 1” jest utrudnione. Z uzasadnienia nowelizacji art. 256 k.k. wynika jednak, że celem ustawodawcy była kryminalizacja czynności przy użyciu przedmiotów służących celom określonym w art. 256 § 1 k.k., tj. propagowaniu faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa albo nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość. Trybunał przyjmuje więc, że chodzi tu w istocie o „treści”, a nie „treść określoną w § 1″.
Co więcej Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę na niekonsekwencję Ustawodawcy:
że jakkolwiek w art. 256 § 2 ustawodawca kryminalizuje na równi czynności służące propagowaniu skrajnie prawicowego ustroju państwowego (faszyzmu) jak i skrajnie lewicowego ustroju państwowego (komunizmu), to w sferze ideologicznych fundamentów tych reżimów ogranicza się do tego pierwszego ustroju, zakazując – w art. 256 § 1 k.k. – nawoływania do szerzenia nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych – pomijając szerzenie nienawiści na tle różnic klasowych. Tymczasem publiczne propagowanie lub nawoływanie do nienawiści klasowej było i wciąż jest w wielu państwach podstawą ideologii oficjalnej albo podstawą programu skrajnej lewicy (zob. T. Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem. Warszawa 2011, passim). Takie zawężone uregulowanie w art. 256 § 1 k.k. stanowi najpewniej refleks przyjętej w 1966 r. przez Narody Zjednoczone treści art. 20 ust. 2 MPPOiP, który stanowi, że: „Popieranie w jakikolwiek sposób nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej, stanowiące podżeganie do dyskryminacji, wrogości lub gwałtu, powinno być ustawowo zakazane”. To znaczy, że prawodawca międzynarodowy w sposób niepełny określił zakres szerzenia nienawiści w odniesieniu do ideologii komunistycznej.
Bardzo ważna rzecz: Ustawodawca dąży do kryminalizacji samych czynności służących propagowaniu skrajnie prawicowego ustroju państwowego (faszyzmu) oraz skrajnie lewicowego ustroju państwowego (komunizmu), ale w sferze ideologicznych fundamentów tych reżimów ogranicza się do kryminalizacji tylko i wyłącznie skrajnie prawicowego ustroju państwowego (faszyzm). Głoszenie poglądów komunistycznych nie jest i być nie może kryminalizowane! Co więcej prawodawca międzynarodowy (!) nie penalizuje „szerzenia nienawiści na tle różnic klasowych”, ograniczając się tylko do penalizowania „szerzenia nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych”. Na marginesie tylko dodam, że trzeba mieć naprawdę złą wolę podłego cynika, by w „wyzwoleniu Proletariatu” czy w „demokratycznym uspołecznieniu środków produkcji”, czy w zwykłej antypatii do burżuazji/ kapitalistów doszukiwać się znamion nienawiści…
Żadne prawo na świecie nie przewiduje przestępstwa „szerzenia nienawiści na tle klasowych” (które w ogóle nawet nie występuje w społeczeństwach i w przyrodzie!). Głoszenie poglądów komunistycznych (nietotalitarnych) jest jednym z podstawowych praw, wynikających z prawa do wolności słowa i sumienia! PiS kryminalizując głoszenie poglądów komunistycznych, ogranicza swobodę wypowiedzi, wolność słowa oraz wolność sumienia – jeden z podstawowych filarów demokracji! Nie mniej poglądów komunistycznych nie można zakazać żadnym przepisem prawnym!
Co więcej TK przyznaje rację opiniodawcom:
Trafne są pytania komentatorów o to, czy do wyłączenia karnej bezprawności czynu dojdzie wobec osoby, która publicznie nosiła na ubraniu symbol kojarzony z systemem/ustrojem totalitarnym, a zwłaszcza, czy będzie ona w stanie dowieść, że jej zachowanie stanowi działalność artystyczną (por. E. Pływaczewski, A. Sakowicz, komentarz do art. 256 k.k., pkt III.19., [w:] A. Wąsek, R. Zawłocki, op.cit.). Zdaniem Trybunału, wydaje się to mało prawdopodobne – zachowanie takie nie może być bowiem uznane za działalność artystyczną. Stanowić może natomiast ekspresję przekonań estetycznych czy antytotalitarnych – ekspresję, której kryminalizacji nie wyłącza art. 256 § 3 k.k. W efekcie na podstawie art. 256 § 2 k.k. ściganiu podlegać mogą zachowania, które nie są szkodliwe społecznie, na przykład w sytuacji prowadzenia publicznie ostrej krytyki postaw i poglądów totalitarnych za pomocą druku, nagrania lub innego przedmiotu będących nośnikami symboliki totalitarnej. (…)
Dodatkowo badanemu fragmentowi art. 256 § 2 k.k. – przepisowi zawierającemu zwroty niedookreślone – nie towarzyszą wystarczające gwarancje proceduralne. Już zbyt pochopne wszczęcie postępowania karnego w sprawie „symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”, nawet kończące się dla podejrzanego (oskarżonego) pozytywnie, mogłoby mieć, poza niepotrzebną ingerencją w prawa jednostki, efekt mrożący dla debaty publicznej (…)
Konkludując, Trybunał stwierdza, że art. 256 § 2 k.k., w zakresie w jakim przewiduje kryminalizację produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania – w celu rozpowszechniania – druku, nagrania lub innego przedmiotu będących nośnikami symboliki totalitarnej, nie spełnia kryteriów określoności, wymaganych dla przepisów karnych – jest skonstruowany w sposób nieprecyzyjny, niejasny i niepoprawny.
Krzysztof Pacewicz obrazowo i łopatologicznie wyjaśnia tę kwestię:
Hipotetyczna koszulka z sierpem, młotem i dopiskiem „Liberałów do Gułagu!” zostałaby prawdopodobnie uznana za niezgodną z prawem, bo propaguje totalitarną wersję komunizmu.
Ponadto ocenia, że Komunistyczna Partia Polski nie łamie w żadnym zakresie ustanowionego prawa:
Pierwsze zdanie statutu KPP brzmi: „Komunistyczna Partia Polski jest partią marksistowsko-leninowską nawiązującą do najlepszych patriotycznych i internacjonalistycznych tradycji polskiego ruchu robotniczego”. Wszystko to jest w myśl obecnego prawa legalne, tak długo, jak partia pozostaje w obrębie prawa i nie propaguje totalitarnego ustroju, na przykład nie zachęca do wysyłania swoich przeciwników politycznych do obozów pracy, ani nie głosi cenzury.
Dnia 9 października 2002 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zarejestrował Komunistyczną Partię Polski jako partię polityczną, która została wpisana do krajowego rejestru Państwowej Komisji Wyborczej. Rokrocznie uczciwie i otwarcie KPP składa swoje sprawozdania finansowe i nigdy nie miała żadnych problemów ani zaległości. Komunistyczna Partia Polski powstała na gruzach zlikwidowanego Związku Komunistów „Proletariat”, uwzględniając (po decyzji o delegalizacji ZKP wraz z jej uzasadnieniem) obowiązujące ramy prawne i koncentrując się na propagowaniu komunizmu nietotalitarnego (tj. propagowanie komunizmu, które nie łączy się z propagowaniem totalitaryzmu).
W związku z legalnością KPP (która nie powinna podlegać dyskusji) symbole komunistyczne, wpisane do Statutu Partii, czyli godło, sztandar i nazwa, podlegają ochronie prawnej znaków i symboli na podstawie ustawy o partiach politycznych.
Trybunał Konstytucyjny w omawianym już wcześniej orzeczeniu zwrócił na to też uwagę:
Przekłada się to na niepewność sytuacji prawnej osób, które – z różnych przyczyn – pragną posłużyć się symbolami, które mogą zostać uznane za totalitarne. Dlatego art. 256 § 2 k.k. jest w części obejmującej wyrazy: „albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej” niezgodny z art. 42 ust. 1 w związku z art. 54 ust. 1 i art. 2 Konstytucji.
Niniejsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego oznacza, że
ograniczone zastosowanie znajdzie art. 256 § 4 k.k. Na jego podstawie sąd będzie mógł orzec przepadek przedmiotów zawierających treść określoną w art. 256 § 1 k.k. Nie będzie to natomiast możliwe w odniesieniu do przedmiotów będących nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej.
Komunistyczna Partia Polski ponadto spełnia wszystkie stawiane wymogi i standardy, które nakłada na nią ustawa o partiach politycznych z dnia 27 czerwca 1997 r. (Dz. U. 1997 Nr 98 poz.604), toteż przysługują jej takie same prawa, jak każdej innej partii politycznej. KPP jest partią polityczną równą w prawach wobec wszystkich innych podmiotów politycznych.
Co do symboli komunistycznych, te podlegają ustawowej ochronie prawnej przewidzianej dla dóbr osobistych, albowiem art. 17 tejże ustawy stwierdza jednoznacznie:
Nazwa, skrót nazwy i symbol graficzny partii politycznej zgłoszonej do ewidencji w sposób określony w art. 11 korzystają z ochrony prawnej przewidzianej dla dóbr osobistych.
Tutaj znajduje się tak naprawdę całe clue, dlaczego PiS chce zdelegalizować KPP. W związku z tym, że sierp i młot, czerwony sztandar, sama nazwa Partii i jej skrót podlegają ustawowej ochronie prawnej jako dobra osobiste, Komunistyczna Partia Polski jest jednym z ostatnich (a ja twierdzę, że ostatnim) szańcem obrony przed dekomunizacją (tj. usuwaniem z przestrzeni publicznej „komunizmu” i wszystkiego co się z nim kojarzy).
Tutaj dochodzimy do ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. „o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki”, zwanej ustawą „dekomunizacyjną”.
Ten kuriozalny tytuł prawny dotyczy zakazania komunizmu tylko w sferze symbolicznej poprzez rugowanie samych nazw w/w budynków, urządzeń i jednostek, jednakże intencją Ustawodawcy było (i jest!) wyrugowanie komunizmu z przestrzeni publicznej w ogóle oraz wyrugowanie prawa do wolności wypowiedzi i głoszenia swoich poglądów przez komunistów. O ile dzięki swoim pretorianom we wszystkich urzędach wojewódzkich i w IPN-ie udaje im się likwidować nazwy, które w swojej istocie upamiętniają historię ruchów robotniczych, komunistycznych, ludowych, socjalistycznych a nawet lewicowych i postępowych przy bezsilności samorządów, o tyle solą w oku jest im Komunistyczna Partia Polski, której (na razie) nijak nie potrafią ruszyć.
Nie łudźmy się, że PiS poprzestanie tylko na walce w sferze symbolicznej. Kiedy dopełni się ostatecznie dekomunizacja nazw ulic, budynków, jednostek i pomników, wtedy przyjdzie czas na rozprawienie się fizyczne z komunistami.
Od wielu lat wiele środowisk nacjonalistycznych chodzi po ulicach z okrzykami „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” i innymi tego typu i pełnymi nienawiści hasłami. Komunista chętnie przy kawie lub herbacie podjąłby dialog, uczestniczyłby w debacie, przedstawiając argumenty merytoryczne, rozmawiałby kulturalnie, z tymi ludźmi, ale jak rozmawiać z kimś, kto chce cię rżnąć sierpem, bić młotem i wieszać na drzewach? Dobra wola jednej ze stron (komunistów) dialogu nie wystarczy. Potrzebna jest zawsze druga strona, a z tej drugiej strony dobrej woli i chęci zrozumienia nie ma. Jest za to nienawiść i żądza mordu. Jak komunista może spokojnie się zachowywać, skoro pluje mu się w twarz i nie chce się go wysłuchać, nie chce się z nim porozmawiać? Skoro zamiast rozmowy, usuwa się go z followersów, znajomych i banuje, skoro zamyka się w swojej prawicowej bańce informacyjnej?
Ewidentnie widać, że polska prawica usilnie pragnie kontrolować i manipulować ludzkie umysły i programować sobie wzór nowego człowieka (zauważalne wydaje się podobieństwo tych działań do chorych teorii Alfreda Rosenberga, czyż nie?).
Atakują zatem KPP z innych stron: nieformalnymi działaniami: np. bardzo ciężko już jest wydrukować vlepki czy ulotki głoszące poglądy komunistyczne (nietotalitarne!) w byle jakim punkcie ksero, nie wspominając o wydawnictwach czy drukarniach. O ile pracownik ksero wykaże się odwagą by przyjąć realizację zamówienia, o tyle wywołuje się pressing na kliencie (komuniście lub jego sympatykowi), żeby poczuł się co najmniej nieswojo i źle. Jesteśmy sekowani i izolowani. Biorą nas na przeczekanie i wyciszenie, takie tworzenie bańki informacyjnej, banując konta (żeby nikt nie widział postów i komentarzy).
Póki co sierp i młot są prawnie chronione, a KPP ostatnim szańcem obrony przed szaleńczą i złowrogą dekomunizacją, ale sama dekomunizacja to tylko jeden z kolejno włączanych elementów całego aparatu represji i szykan antykomunistycznych. W polskich szkołach reforma pisowska uczy o widmie komunizmu, jako o czymś o wiele gorszym niż faszyzm.
Kolejnym krokiem tegoż aparatu represyjnego była tzw. ustawa o dezubekizacji czyli nowelizacja ustawy z dnia 18 lutego 1994 r. „o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Celno-Skarbowej i Służby Więziennej oraz ich rodzin” (Dz.U. 1994 Nr 53 poz. 214), zwana dezubekizacyjną.
Chodzi mi głównie o niesławny art. 13 ust. 2 tejże ustawy, w którym odbiera się emerytury każdemu, który:
w latach 1944–1956 w charakterze funkcjonariusza organów bezpieczeństwa państwa, porządku i bezpieczeństwa publicznego, jeżeli przy wykonywaniu czynności służbowych funkcjonariusz popełnił przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości lub naruszające dobra osobiste obywatela i za to został zwolniony dyscyplinarnie, umorzono wobec niego postępowanie karne ze względu na znikomy lub nieznaczny stopień społecznego niebezpieczeństwa czynu lub został skazany z winy umyślnej prawomocnym wyrokiem sądu.
A art. 13a ust. 1 mówi, że o tym, komu odebrać emeryturę, decydować będzie… IPN… co więcej w tejże nowelizacji ustawy cały czas Ustawodawca określa Polskę Ludową jako „państwo totalitarne” lub „państwowy ustrój totalitarny”, co jest kompatybilne z tzw. ustawą dekomunizacyjną, w której czytamy, że zakazuje się propagowania komunizmu (w nazwach, czyli w sferze symbolicznej w przestrzeni publicznej!) i że za komunizm uważa się wszystko, co PiSowi kojarzy się lewicą, tzw. „lewactwem”, socjalizmem i komunizmem; komunizm stał się obok lewactwa słowem-wytrychem i piętnem (na oznaczenie ruchów robotniczych, socjalistycznych, komunistycznych, ogólnie lewicowych, postępowych a nawet liberalnych), jak niegdyś hitlerowska opaska naramienna na oznaczenie, kto był Żydem.
Art.1. 1. Nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.
2. Za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989.
(…)
Art. 5a. 1. Pomniki nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Przepis art. 1 ust. 2 stosuje się.
2. Przez pomniki rozumie się również kopce, obeliski, kolumny, rzeźby, posągi, popiersia, kamienie pamiątkowe, płyty i tablice pamiątkowe, napisy i znaki.
Marną pociechą w tzw. ustawie dekomunizacyjnej (powyżej) jest zapis o tym, że dekomunizacji pomników nie podlegają te obiekty, które zostały wpisane do rejestru zabytków, choć stanowi to furtkę dla samorządowców i społeczników w celu ratowania zagrożonych miejsc pamięci w przestrzeni publicznej (klauzula art 5a ust. 3).
Najnowszym działaniem całego procesu antykomunistycznych represji i prześladowań w Polsce jest przyjęta przez Sejm i Senat i oczekująca jeszcze na podpis prezydenta ustawa z dnia 6 marca 2018 r. „o pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu”, zwana „degradacyjną”, której treść jest totalnym absurdem i kuriozum… sami zresztą przeczytajcie:
Art. 1. Ustawa określa zasady utraty stopnia wojskowego oraz zasady i tryb pozbawiania stopnia wojskowego osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu.
Art. 2. Członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego tracą z mocy prawa stopień wojskowy. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ogłasza, w drodze obwieszczenia, w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” wykaz osób, które utraciły stopień wojskowy.
Art. 3. 1. Pozbawia się stopnia wojskowego osobę, która z racji ukończonego wieku lub stanu zdrowia nie podlega obowiązkowi służby wojskowej, albo żołnierza rezerwy, posiadających stopień wojskowy Marszałka Polski, generałów albo admirałów, którzy w latach 1943–1990 (…)
Art. 4. Utrata albo pozbawienie stopnia wojskowego następuje również pośmiertnie.
Art. 5. Nie pozbawia się stopnia wojskowego osoby albo żołnierza rezerwy, o których mowa w art. 3, jeżeli bez wiedzy przełożonych, w trakcie pełnienia służby czynnie wspierali działania na rzecz niepodległości Państwa Polskiego.
Art. 6. 1. Stopnia wojskowego pozbawia, na podstawie informacji, o której mowa w art. 9 ust. 1, Minister Obrony Narodowej, w drodze postanowienia. Postanowienie zawiera uzasadnienie i jest ostateczne.
Cytowane powyżej przepisy prawne dowodzą nie tyle o moralnym dnie polskiej prawicy, a o tym, że ustawa tzw. degradacyjna jest trupim sądem kapturowym na postaciach historycznych i kolejnym krokiem milowym w stosowaniu represji i szykan wobec komunistów. Sam fakt pośmiertnego degradowania osób i niemożność odwołania się od decyzji ministra (sic!) jest totalnym absurdem i kuriozum, niedopuszczalnym nawet w USA czy w krajach zachodnioeuropejskich… Nie dość, że polska prawica stosuje odpowiedzialność zbiorową wobec wszystkich tych, którzy uczciwie i rzetelnie wypełniali swoje obowiązki, to jeszcze tworzy precedens do walki na polu historycznym. Jeśli zatem przyjąć prawicową narrację o „szeregowym Jaruzelskim”, to przyjąć musimy narrację o „szeregowym Piłsudskim” i „szeregowym Rydz-Śmigłym”.
Inicjatywa bardzo znanej Moniki Jaruzelskiej, córki generała Wojciecha Jaruzelskiego, przy wsparciu socjaldemokratów z SLD, w tej sytuacji jest bardzo cenną. Organizuje ona bowiem centrum monitorowania skutków tzw. ustawy degradacyjnej. Na konferencji prasowej 9 marca mówiła, czym miałoby się zajmować:
centrum ma sprawdzać, jakie konsekwencje dla ludzi związanych z wojskiem przynosi ustawa
Całość konferencji można obejrzeć na Periscope.
Na koniec niewielkie pocieszenie, że jednak komuniści mają rację, albowiem sprawdzają się wszystkie nasze twierdzenia, że burżuazja zapatrzona jest w przeszłość a nie w teraźniejszość i nie w przyszłość i że buduje kapitalizm ukierunkowany na to co było. W wolnym i w pełni demokratycznym społeczeństwie komunistycznym zwracać się będziemy ku przyszłości. Lepszej, sprawiedliwej i wolnej przyszłości.
Dzisiaj w obliczu szaleństwa polskiej prawicy i wszystkich solidaruchów Komunistyczna Partia Polski jest ostatnim szańcem wolności słowa i sumienia w Polsce. Jej delegalizacja oznacza koniec wolności!
Zdelegalizowanie KPP stanowić będzie rażące naruszenie swobody wypowiedzi i wywrze negatywne skutki z punktu widzenia debaty publicznej. Dzisiaj Komunistyczna Partia Polski jest otwartą przestrzenią publiczną (całkowicie legalną), w obrębie której każdy może swobodnie wyrażać poglądy komunistyczne. Jeśli wszystkie siły lewicowe, liberalne i postępowe pozwolą prawicy pod sztandarem PiS-u na delegalizację KPP, to pozwolą na nieakceptowalny i skandaliczny wręcz precedens do jeszcze większej eskalacji bezprawia, przemocy, represji i prześladowań politycznych.
Niech wiersz Martina Niemöllera stanowi lekcję, dlaczego wszystkie demokratyczne siły polityczne i społeczne w Polsce powinny stanąć w obronie KPP.
Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.
Wszelkie represje i prześladowania zawsze zaczynają się od komunistów. Czy znowu wiersz Martina Niemöllera się spełni?
Tutaj można przeczytać najnowsze wieści o pisowskiej delegalizacji KPP. KLIKNIJ TUTAJ.
A tutaj obszerny komentarz przewodniczącego KPP tow. Krzysztofa Szweja, co oznacza dekomunizacja. KLIKNIJ TUTAJ.
Bibliografia:
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2011 r.
Krzysztof Pacewicz, OKO PRESS (dostęp 13.03.2018 19:30)
Odpowiedź podsekretarza stanu Janusza Niemcewicza z Ministerstwa w sprawie Związku Komunistów Proletariat z dnia 29 stycznia 1998 r.
Ustawa o partiach politycznych
Ustawa tzw. „dekomunizacyjna”
Rozporządzenie MEN z dnia 14 lutego 2017 r. w sprawie podstawy programowej
Ustawa tzw. „dezubekizacyjna” i jej nowelizacja
Ustawa tzw. „degradacyjna”
artykuł publicystyczny nadesłał kyfo
Prezydent RP Andrzej Duda zawetował tzw. ustawę degradacyjną, 4 kwietnia 2018 r. Stwierdził, że „każdej osobie, która w wyniku zastosowania ustawy może utracić stopień wojskowy, przysługuje prawo do zindywidualizowanego i rzetelnego postępowania” – napisał prezydent Andrzej Duda w uzasadnieniu do przekazanego do Sejmu wniosku o ponowne rozpatrzenie tak zwanej ustawy degradacyjnej. Jego zdaniem rozwiązanie zawarte w ustawie, zgodnie z którym „członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego tracą z mocy prawa stopień wojskowy”, wprowadza „zasadę odpowiedzialności zbiorowej”.
Nie zmienił jednak zdania w swojej ocenie wobec PRL-u, WRON i Ludowego Wojska Polskiego i ten fakt daje uzasadnione podejrzenie, że ustawa degradacyjna została odsunięta w czasie na czas wyborów. Bardzo prawdopodobne, że PiS koniec końców ją uchwali.
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prezydent-andrzej-duda-uzasadnia-weto-do-ustawy-degradacyjnej,827094.html
Komunizm nietotalitarny. Mogą mi państwo powiedzieć w jaki sposób chcieliby państwo nakłonić 100% społeczeństwa do absolutnego poświęcenia się ideom komunistycznym? Bo bez tego poświęcenia, lub gdyby jedynie niewielki odsetek wyznawał inne wartości niż komunistyczne, komunizm ponownie zapadłby się pod własnym ciężarem. Dobrym przykładem jest tutaj rodzina – czyli jednostka społeczna w której komunizm sprawdza się doskonale. Dzieje się tak dlatego, że ci najbardziej produktywni (dorośli i najstarsze dzieci) bezkrytycznie i absolutnie poświęcają się dla mniej produktywnych członków społeczności. Pracują więcej dlatego, że pozostali członkowie rodziny tego nie robią. W tym przykładzie „nakłanianie” jest spowodowane imperatywem biologicznym. Co proponujecie w ramach takiego „nakłaniacza” w skali całego społeczeństwa, bo jak historia pokazuje nic poza przemocą nie działa, a zastosowanie przemocy uczyniłoby z tej wersji komunizmu system totalitarny. Więc co państwo proponują?
Jesteśmy demokratyczną partią polityczną, działającą w granicach obowiązującego prawa polskiego i dozwolonymi środkami takimi samymi, jak inne partie polityczne takie jak PO, PiS czy SLD, przekonujemy obywateli do swoich postulatów i programu dla Polski. Każda partia polityczna byłaby szczęśliwa i spełniona, gdyby do swoich racji, poglądów i postulatów przekonała „100% społeczeństwa”, ale w demokracji są zwolennicy, sympatycy oraz przeciwnicy. Nikogo nie chcemy zmuszać i nie zmuszamy do podzielania naszych poglądów. Realizacja naszego programu i postulatów jest możliwa wtedy, kiedy otrzymamy wystarczające poparcie i mandat do rządzenia w kraju w wyborach demokratycznych (większość parlamentarna lub taki wynik głosowania, który pozwoli nam składać projekty ustaw w Sejmie lub pozwoli nam rozmawiać na tematy ewentualnych koalicji rządowych).
Nasi towarzysze z Warszawy w lutym b.r. ogłosili „polski manifest komunistyczny”, który jest kompilacją aktualizacji „Manifestu” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa z 1848 r. oraz streszczenie Programu i wyimków postulatów naszej Partii. Ten „manifest warszawski” może Pan bez problemu przeczytać na naszej stronie. Jego treść zawiera wyczerpującą odpowiedź na Pana pytanie: „co państwo proponują?”. Podajemy link: https://kom-pol.org/2018/03/09/manifest-polskich-komunistow/
Ja mam idealny sposób na odróżnienie komunistów totalitarnych od nietotalitarnych.
Jaki jest wasz stosunek do wolności wyznawania religii?
Jakie macie podejście do małżeństw jednopłciowych?
Czy jesteście za zakazem palenia w miejscach publicznych?
Udzielając odpowiedzi na te trzy pytania odpowiecie sobie sami czy jesteście totalitarnymi komunistami, czy nietotalitarnymi.
Wszystkie odpowiedzi na twoje pytania znajdują się tutaj, wystarczy poczytać:
https://kom-pol.org/manifest-polskich-komunistow/
Poza pytaniem o stosunek do zakazu palenia w miejscach publicznych: bo łączenie odpowiedzi (jakiejkolwiek) na to pytanie z byciem lub niebyciem totalitarnym jest pomieszaniem z poplątaniem, ergo „zakaz palenia w miejscach publicznych” ma się do „totalitarności” jak pięść do nosa.
Większość badań na świecie dowodzi, że palacze czynni nie powinni palić w obrębie osób niepalących, zwłaszcza dzieci, gdyż paląc w ich towarzystwie powodują że stają się palaczami biernymi (wbrew własnej woli). Można edukować lub wprowadzać obostrzenia prawne (np. zakaz w miejscach publicznych). W Unii Europejskiej (oraz w Polsce) przyjęto drogę poprzez wprowadzanie zakazu w miejscach publicznych.
Odpowiadając na te dwa pytania:
1. Wolność wyznawania religii jest sprawą indywidualną każdego człowieka. Jeśli ludzie chcą kultywować jakąś religię, to mają do tego pełne prawo (to należy do kanonu podstawowych praw człowieka). Nie wolno jednak tego mylić z wtrącaniem się kościołów i związków wyznaniowych w sprawy świeckie, niereligijne, państwa. „Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie”, rozdział Kościoła (i innych religii) od państwa.
2. Podobnież z „małżeństwami homoseksualnymi” – specjalnie w cudzysłowie piszemy, bo nie trzeba tego tak nazywać (małżeństwo w kulturze polskiej przyjęło się jako instytucja pary heteroseksualnej), ale rozumiemy, że użyłeś tutaj skrótu myślowego. Kwestia związków partnerskich osób homoseksualnych to jest indywidualna sprawa, leżąca w sferze intymnej. Sprawę formalnych związków partnerskich między osobami homoseksualnymi trzeba uregulować prawnie, dać prawo do regulacji takim osobom swoich statutów prawnych (podatki, dziedziczenie itp.). Nie chodzi tu o zakaz bądź nie takich związków. Chodzi o prozaiczne kwestie życia w normalnym państwie (równość wobec prawa).
Napiszę dlaczego zadałem te trzy pytania. Otóż totalitarni komuniści byli w PRL-u.
Sprzeciwiali się zarówno prawom osób religijnych do uczęszczania na msze, jak i prawom osób homoseksualnych do zawierania małżeństw i adopcji dzieci. Dziwię się tobie, że piszesz małżeństwa homoseksualne w cudzysłowie, zupełnie jak to robią fanatycy religijni i środowiska neonazistowskie.Chcoiaż komuniści słyną w zakresie homofobii ze strasznego zakłamania (Mao Zedong, Stalin, dzisiejsi komuniści greccy i japońscy)
Co do palenia to właśnie komuniści totalitarni byli za jego rozpowszechnienieniem i zgadzam się, że nikt nie ma prawa innego człowieka zabijać dymem tytoniowym.
Ja szukam właśnie takiej partii, która byłaby nietotalitarna, czyli:
– akceptowałaby religijność ludzi
– wprowadziłaby małżeństwa homoseksualne z możliwością adopcji dzieci (rozdział Kościoła od Państwa) dla mnie 100 razy ważniejszy jest człowiek niż definicja kulturowa Jedyny argument który może być brany pod uwagę jako przeciwny ustanowieniu instytucji małżeństw jednopłciowych to ewentualny gniew Boży Oczywiście jako osoba wierząca nie wykluczam tego argumentu, ale moim zdaniem Bóg chrześcijański jest za równością wszystkich ludzi. Jestem przeciwny instytucji związków partnerskich – ludzie hetero nie potrzebują setnego przywileju a osoby homo powinny mieć małżeństwa. W końcu jeśli ktoś cokolwiek mówi o równości to zupełną podstawą są małżeństwa cywilne
– nie chcę być truty przez głupotę niefrasobliwych ludzików, dlatego wprowadzenie ściślejszego zakazu palenia w miejscach publicznych będzie korzystne dla wszystkich ceniących sobie życie w zdrowym niezdegenerowanym przez straszne nałogi społeczeństwie
Dziękujemy za odpowiedź. Chyba się nie zrozumieliśmy, albo na siłę szukasz w nas przeciwnika. Spróbujemy po kolei wytłumaczyć.
Piszemy w cudzysłowie „małżeństwa homoseksualne” BEZ żadnego podtekstu homofobicznego. Dyskryminacja osób homoseksualnych nie powinna mieć miejsca tak, jak wielu innych osób w myśl idei, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa (postulat równości praw, „egalite!”). W związku z walką o równość, nie oceniamy ludzi przez ich przymioty takie jak orientacja seksualna, płeć, religia, przekonania itp. Każdy jest równy wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi wobec, nawet jeśli różnimy się tak bardzo.
Termin „małżeństwa homoseksualne” jest ideologicznym (a w zasadzie stał się takim), podobnie jak „gender” (możemy nad tym ubolewać, ale takie są fakty; prawica „spłaszczyła” ten problem do potrzeb swoich wojenek tożsamościowych). Na przykładzie „gender”: z angielskiego oznacza „rolę społeczną” (dosł. „rodzaj”). W Polsce błędnie przetłumaczono to jako „płeć” (z dopiskiem „kulturowa” lub „społeczna”). W angielskim zaś wyróżnia się dwa słowa na oznaczenie „płci”: „sex” i „gender”. Prawica i Kościół swoją propagandą wbili do głów, że „gender” to jest „sex” i stąd jest mnóstwo nieporozumień.
Dlatego w realiach polskich lepiej jest mówić o „zalegalizowaniu związków partnerskich” oraz o „związkach partnerskich”. Orientujesz się zapewne w tym temacie, że nawet formalnoprawne zalegalizowanie związków partnerskich (nie tylko osób homoseksualnych, ale także heteroseksualnych!) stanowi problem dla reżimu prawicowego i Kościoła.
Legalne związki partnerskie w ich (prawicowym) mniemaniu stanowią konkurencję dla małżeństwa (jak to mówią) „uświęconemu przez Boga i Kościół”, „świętym nierozerwalnym węzłem małżeńskim”. W naszym mniemaniu – alternatywę; w związku z dążnością do pełnej realizacji postulatu równości (egalite). Nadmieniamy: w legalnych (prawem) związkach partnerskich można byłoby m.in. zaadaptować dzieci.
Zawsze musimy uwzględniać realia prawne i obyczajowe oraz ideę równości (każdy z nas jest wobec innych równy, niezależnie od tego jak bardzo się różni; niezależnie od przymiotów jakimi się charakteryzuje).
Ergo: jeśli udałoby się zalegalizować w Polsce małżeństwa homoseksualne z możliwością adopcji dzieci – super, ale powoli, małymi kroczkami do przodu. Prawicowa machina propagandowa to potężne narzędzie. Nasz postulat o legalizacji związków partnerskich jest tożsamy z twoim postulatem o legalizacji małżeństw homoseksualnych. Inaczej to nazywamy. Różnimy się tylko tym, że my idziemy na kompromisowość, dialog i porozumienie, w tym uszanowanie wrażliwości drugiej strony sporu. Wydaje się nam, że ty idziesz w bezkompromisowość. To szlachetne, ale czasami dla większego dobra trzeba pójść drogą dialogu i porozumienia. Po to też się prowadzi negocjacje i się rozmawia. :)
Co do historii: w okresie rewolucji październikowej aż do lat 30. XX wieku Rosja radziecka była najbardziej otwartym i tolerancyjnym krajem w kwestiach obyczajowości (z religią było inaczej, gdyż cerkwie jawnie wspierały tzw. białych generałów, a pamiętajmy, że bolszewicy byli w stanie wojny domowej z poplecznikami i współpracownikami obalonego reżimu – caratu). Co do PRL-u ówcześni komuniści popełniali w przeszłości bardzo dużo błędów (jak pokazuje historia), ale sugerujemy trochę zrozumienia i wyrozumiałości: nigdy wcześniej nikt nie próbował wyzwolić narodów z macek całego systemu (kapitalizmu) i stworzyć zupełnie od nowa inny, bardziej ludzki (socjalizm). To nie jest dla nich usprawiedliwienie, lecz zachęta do bardziej obiektywnego spojrzenia na ich przeszłe działania: co było złe to było złe, ale co było dobre to było dobre.
Co do zakazu palenia – nie rozumiemy jak to się ma mieć do kwestii totalitarności bądź nietotalitarności. Podtrzymujemy swoją odpowiedź w tym temacie:
Łączenie odpowiedzi (jakiejkolwiek) na to pytanie „czy jesteś za czy przeciw zakazowi palenia” z byciem lub niebyciem totalitarnym jest pomieszaniem z poplątaniem, ergo „zakaz palenia w miejscach publicznych” ma się do „totalitarności” jak pięść do nosa. Większość badań na świecie dowodzi, że palacze czynni nie powinni palić w obrębie osób niepalących, zwłaszcza dzieci, gdyż paląc w ich towarzystwie powodują że stają się palaczami biernymi (wbrew własnej woli). Można edukować lub wprowadzać obostrzenia prawne (np. zakaz w miejscach publicznych). W Unii Europejskiej (oraz w Polsce) przyjęto drogę poprzez wprowadzanie zakazu w miejscach publicznych.
Co do tolerancji wobec religijności (wierzeń) ludzi. Powtarzamy naszą odpowiedź: Wolność wyznawania religii jest sprawą indywidualną każdego człowieka. Jeśli ludzie chcą kultywować jakąś religię, to mają do tego pełne prawo (to należy do kanonu podstawowych praw człowieka). Nie wolno jednak tego mylić z wtrącaniem się kościołów i związków wyznaniowych w sprawy świeckie, niereligijne, państwa. „Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie”, rozdział Kościoła (i innych religii) od państwa.