PKP Cargo do niedawna najważniejsza firma przewozów towarowych popadła w tarapaty. Przeprowadza drastyczną reorganizację kosztem pracowników. Grupowe zwolnienia dotkną paru tysięcy osób, tylko część z nich może liczyć na zatrudnienie w innych firmach PKP.
Przyczyną trudności spółki PKP Cargo była polityczna decyzja premiera Morawieckiego, by zapewnić dalszy transport importowanego drogą morską węgla. Podporządkowany PiS-owi zarząd skierował większość składów pociągów do transportu węgla z portów, dostawy drogą morską nie są i nie mogą być płynne a wagony często stały puste w oczekiwaniu na ładunek. Tych nieczynnych i „oddelegowanych” decyzją polityczną zabrakło do realizacji zawartych już wcześniej kontaktów z wieloma firmami. Zerwano też lub źle realizowano zamówienia innych klientów. Ci znaleźli inne sposoby transportu i do PKP Cargo nie powrócili.
Nowy zarząd uznał, że stary dopuścił się przestępstwa działalności na szkodę spółki. Złożył zawiadomienie do prokuratury, co jest tylko próbą przerzucenia odpowiedzialności i nie zmieni sytuacji finansowej, ani też nie przysporzy nowych klientów,
Sytuacja gospodarcza PKP Cargo. Postępowanie sanacyjne zawiesza prawa pracy
W 2013 r. 49 proc. masowych towarów w kraju przewoziło PKP Cargo, pod koniec 2023 r. 33 procent. W pierwszym kwartale 2024 r. nastąpił spadek do 30 procent. Znaczącą część kosztów firmy stanowią wynagrodzenia. W momencie debiutu giełdowego wynosiły one około 1,7 mld zł rocznie. Po okresie względnej stabilizacji w latach 2015-2017, kiedy oscylowały w okolicach 1,5 mld zł rocznie, nastąpił wyraźny wzrost. Od 2021 r. koszty płacowe w spółce zaczęły gwałtownie rosnąć, osiągając w 2023 roku prawie 2 mld zł.
W 2021 r. grupa zatrudnia około 20 tysięcy pracowników, a w pierwszym kwartale 2024 r. 19,5 tysiąca osób. Wynik finansowy w tym kwartale to 118 mln zł straty. Na walnym zgromadzeniu spółki nie udzielono absolutorium całemu poprzedniemu zarządowi, składającemu się z nominatów PiS-u.
Obecnie rozpoczęła się realizacja najgorszej z możliwych wersji: zwolnienia grupowe obejmujące ponad 4300 osób i rozpoczęcie postępowania sanacyjnego, w którym wszelkie prawa pracownicze są zawieszone: można zwolnić kobiety w ciąży, pracowników w emerytalnym wieku ochronnym, społecznych inspektorów pracy i działaczy związkowych, czyli wszystkich, którzy mogli się władzy narazić lub też wskazać na popełniane przez nich naruszenia prawa.
W przedsiębiorstwie objętym postępowaniem sanacyjnym najważniejsze są interesy wierzycieli. Lekarstwem na problemy spowodowane działaniem kierownictwa ma być ich dyktatura. Według nowego prezesa winne są, poza byłym rządem, głównie związki zawodowe. Naprawa to redukcja zatrudnienia, likwidacja praw pracowników, niższe płace itp.
W skład grupy PKP Cargo wchodzi około 20 spółek zależnych. Każda z zarządem, prezesami, zastępcami i radami nadzorczymi. Nie są znane koszty ich funkcjonowania. Nikt nie wpadł na pomysł, by PKP Cargo przekształcić w jedno sprawne przedsiębiorstwo i pozbyć się tego całego wyżej wymienionego balastu. Rzeczywiście zbędnego, bo przez ostatnie lata coraz gorszej działalności żaden z wybitnych fachowców z zarządów i rad nadzorczych nic nie zrobił, by chociaż poinformować o problemach firmy.
Nowy zarząd zakupił 17 000 akcji spółki. Po ogłoszeniu programu sanacji (dosłownie uzdrowienia) ich wartość wzrosła o ponad 10%. Kapitał wierzy, że możliwy jest wzrost zysku kosztem załogi. PKP Cargo powstała w wyniku restrukturyzacji PKP drogą uchwały sejmowej. Wielu ekspertów prawnych uważa, że nie może ogłosić upadłości w sposób określony w Kodeksie Handlowym. To oznacza, że efektem nieudanych działań ratujących spółkę może być w ostateczności obciążony skarb państwa.
PKP Cargo upada a na rynek wchodzi nowy konkurent
O losie PKP Cargo zadecydowała polityka. Gdy główny krajowy przewoźnik kolejowy ma coraz większe trudności i znalazł się na krawędzi upadku, licencję na przewozy po polskich torach otrzymała Spółka Ukrainian Railways Cargo Poland, wchodząc na europejski rynek kolejowych przewozów towarowych. Odpowiednia licencja przewoźnika kolejowego została przyznana przez Urząd Transportu Kolejowego Polski — poinformowały w końcu czerwca służby prasowe ukraińskich kolei. Ta firma została pośrednio założona przez ukraińskiego państwowego monopolistę przewozów kolejowych Ukrzaliznyci. 30 czerwca 2023 r. gigant zarejestrował w Polsce spółkę Ukrainian Railways Cargo Poland, która ma być europejskim operatorem, łączącym transport między Ukrainą a krajami europejskimi. Znamienne jest, że wniosek o licencję dla spółki Ukrainian Railways Cargo Poland złożony w czerwcu 2023 r. został pozytywnie rozpatrzony dopiero teraz, w sytuacji, gdy Urząd Transportu Kolejowego wiedział o trudnościach PKP Cargo. Spółka utworzona przez Ukraińców to faktycznie „potęga” ma 5 udziałów i 5000 zł kapitału zakładowego.
„Nadal systematycznie pracujemy nad europejską integracją kolei i rozwojem usług międzynarodowych. Uzyskanie licencji jest kolejnym krokiem w kierunku stworzenia pełnoprawnego międzynarodowego operatora kolejowego, który będzie w stanie zaoferować swoim klientom jedną usługę transportu transgranicznego. Pracujemy również nad rozwojem i zatwierdzeniem nowych tras międzynarodowych” — powiedział Jewhen Liaszczenko, prezes zarządu Ukrzaliznyci.
To ciąg dalszy ekspansji firm transportowych z Ukrainy na polski i unijny rynek, niedawno dotyczyło to transportu drogowego. Tańsze i preferowane, bo zwolnione z wielu biurokratycznych uwarunkowań firmy z Ukrainy wyparły z rynku przedsiębiorstwa polskie i innych krajów unii.
Po raz kolejny widać ze interesy naszego kraju i jego obywateli, pracowników państwowych przedsiębiorstw nic dla naszego rządu nie znaczą, ważniejsze są życzenia jego zachodnich sojuszników.