Sytuacja polityczna w Polsce znacznie zmieniła się po ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu RP oraz ogólnokrajowym referendum 15.X.2023 r. Wybory przebiegały w atmosferze silnego napięcia społecznego i ostrej walki wyborczej głównie między rządzącą partią Prawo i Sprawiedliwość (PiS) a Platformą Obywatelską (PO), która przed wyborami weszła w koalicję wyborczą z PSL i Polską 2050 (tworzących komitet wyborczy Trzecia Droga).
Do koalicji tzw „demokratycznej” weszła także Nowa Lewica. Polski elektorat liczył 29.532.595 wyborców, z czego 21.941.884 (74,34%) przystąpiło do urn wyborczych i oddało swe głosy (oficjalne dane Państwowej Komisji Wyborczej). Była to największa frekwencja wyborcza od 1989 r., co dowodziło, że zdecydowana większość obywateli zdawała sobie sprawę z wagi politycznej wyborów i tłumnie podążyła do urn. Na ten sukces złożyła się też intensywna kampania wyborcza dwóch głównych obozów, która rozpoczęła się zanim jeszcze Prezydent ogłosił termin wyborów.
Odbyły się także wybory do Senatu RP, w których zdecydowane zwycięstwo odniosła Koalicja Demokratyczna zdobywając 66 mandatów, natomiast PiS musiało się zadowolić 34 mandatami. W ogólnokrajowym referendum (4 pytania) wzięło udział tylko 41% uprawnionych do głosowania, co uczyniło wynik wyborczy niewiążący. Wynik ten podobnie jak wyniki wyborów do Senatu uważa się za dużą porażkę polityczną Prawa i Sprawiedliwości.
Rządząca do wyborów reakcyjno-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość utraciła dotychczasową absolutną większość w Sejmie. Oddało na nią głosy 7.640.085 obywateli (35,38%), w dalszym ciągu pozostaje najsilniejszą frakcją w Sejmie, dysponuje 194 mandatami. Inne partie uzyskały następujące ilości głosów: Platforma Obywatelska 6.629.402 głosy (30,70%) i 157 mandatów, Trzecia Droga: 3.110.670 głosów (14,40%) i 65 posłów. Nowa Lewica: 1.859.018 głosów (8,6%) i 26 mandatów. Te trzy ostatnie ugrupowania zawarły koalicję wyborczą i uzyskały razem 11,5 mln głosów, co dało im bezwzględną większość w Sejmie – 248 mandatów i poczuwają się jako zwycięska koalicja do stworzenia stabilnego rządu.
Z pozostałych ugrupowań na faszyzująca Konfederację głosowało 1.547.464 wyborców (7,16%), która otrzymała 18 mandatów. Pozostałe komitety wyborcze nie przekroczyły 5% progu wyborczego i ich głosy przypadły odpowiednio na zwycięskie ugrupowania (ok. 800.000). Po raz pierwszy od 1989 r. nie zdobyła nawet jednego mandatu Mniejszość Niemiecka, która uzyskała tylko 25.778 głosów (0,12%), głównie na Górnym Śląsku.
PiS w wyborach do Sejmu odniosło względne zwycięstwo, jest ono nadal partią z największą liczbą głosów i mandatów, ale trzy pozostałe opozycyjne podmioty (partie) będące w koalicji mają razem 246 mandatów, a więc dysponują bezwzględną większością i oczekują, że to im Prezydent powierzy misję utworzenia nowego rządu. PiS teoretycznie może wejść w koalicję z jeszcze bardziej prawicową Konfederacją, ale i tak byłoby to za mało (214) dla uzyskania większości bezwzględnej (co najmniej 231 mandatów).
W tej sytuacji kierownictwo PiS może próbować przekonać jakąś partię opozycyjną do przejścia na swą stronę, w praktyce chodzi o PSL, co jest bardzo wątpliwe. Natomiast pewne możliwości będą dawać próby przeciągnięcia na swą stronę poszczególnych posłów, co najmniej 7-10, co także jest bardzo wątpliwe. W każdym razie w najbliższych miesiącach szykuje się nowy etap rywalizacji i walki o to, komu Prezydent powierzy misję utworzenia rządu.
W Polsce po ostatnich wyborach powstała sytuacja polityczno-parlamentarna znana z historii burżuazyjnego parlamentaryzmu, kiedy dwa lub więcej obozy polityczne mają mniej więcej równe siły i żaden nie jest w stanie utworzyć stabilnego rządu i rządzić skutecznie ze względu na możliwość politycznej blokady przez przeciwnika. W takiej sytuacji niepomiernie wzrasta pozycja Prezydenta, któremu przysługuje konstytucyjne prawo „desygnowania” Premiera (art. 154 Konstytucji RP), dysponuje on także prawem weta wobec uchwalanych ustaw, które Parlament może obalić ale kwalifikowaną (2/3) większością głosów.
Przy wyznaczaniu premiera Prezydent nie jest ograniczony prawnie. Jest zwyczajem konstytucyjnym, że najczęściej wybiera przywódcę najsilniejszego klubu sejmowego, dającego gwarancję utworzenia stabilnego rządu. Prezydent ma silny mandat polityczny, pochodzi z wyboru powszechnego i w sytuacji politycznego kryzysu, pata, jaki obecnie jest w Polsce, ma on pozycję kluczową. Na to nakłada się preferencja partyjno-polityczna Prezydenta, który co prawda po wyborze zrzeka się członkostwa swej partii i staje się formalnie „prezydentem wszystkich Polaków”, ale trzeba pamiętać, że obecny Prezydent pochodzi z PiS i bliskie są mu wartości i interesy polityczne tego ugrupowania.
Tego rodzaju sytuacja pata politycznego nazywana jest w prawie państwowym terminem francuskim cohabitation (współzamieszkiwanie, współpraca). Jej istotą jest poszukiwanie kompromisu, ale jednocześnie kryją się w niej liczne niespodzianki i daje o sobie znać wspólnota interesów Prezydenta i jego obozu politycznego. Historia burżuazyjnego parlamentaryzmu zna liczne przypadki w miarę spokojnej i pokojowej kohabitacji, ale także jej przekształcenie w głębokie spory polityczne a nawet wojnę domową.
Powstaje pytanie, która z tych możliwości znajdzie zastosowanie w obecnej Polsce. PiS i stojące za nią siły reakcyjno-konserwatywne, antykomunistyczne i nacjonalistyczno-patriotyczne nie chcą się pogodzić z możliwością (a nawet koniecznością) utraty władzy. Zdają sobie sprawę z niesprzyjającego im układu sił wewnętrznych i międzynarodowych (szczególnie z Unii Europejskiej) oraz powstających zagrożeń. Są one oskarżane przez przeciwników politycznych o najgorsze zbrodnie i powszechne łamanie prawa nie tylko konstytucyjnego, które zapowiadają postawienie ich głównych sprawców przed najwyższymi trybunałami Rzeczypospolitej.
Jednocześnie pogłębiają się sprzeczności i zasadnicze różnice interesów między Polską a Unią Europejską, częściowo także NATO. W bezpośredniej bliskości polskich granic wschodnich trwa od ponad 1,5 roku wojna na Ukrainie. Polska pod rządami PiS mocno zaangażowała się w olbrzymią pomoc dla Ukrainy, co obecnie postrzegane jest przez znaczną część polskiego społeczeństwa za poważny błąd.
Nie tylko z tego powodu kraj bardzo się zadłużył, a rząd ukraiński i tak nie traktuje Polski jako wiarygodnego sojusznika. M.in z tych powodów popsuły się stosunki z Rosją, które są najgorsze od 1939 r. Pogłębia się izolacja Polski na arenie międzynarodowej, nawet ostatnio prezydent USA J. Biden krytycznie wytknął Polsce, że zapomina o tym, że Polska po 2. wojnie światowej właśnie Rosji (Związkowi Radzieckiemu) zawdzięczała odzyskanie Ziem Zachodnich.
Jednocześnie rząd PiS jest skłócony z Unią Europejską, co m.in. doprowadziło do blokowania przez Komisję Europejską należnych Polsce kredytów w wysokości 70 mld euro, przy czym nie jest to jedyna restrykcja UE wobec Polski. Restrykcje te doprowadziły do głębokiego kryzysu w stosunkach międzynarodowych i są one odzwierciedleniem narastania sprzecznych tendencji narodowych i międzynarodowych i niechęci do dalszego ograniczania suwerenności państw członkowskich i dążeń sił paneuropejskich do stworzenia scentralizowanej Federacji Europejskiej, która ma służyć głównie zjednoczonym Niemcom, ich umacniającej się gospodarce i odradzającemu się imperializmowi, którego znaczącym wyznacznikiem jest radykalny wzrost wydatków na zbrojenia i i budżet Bundeswehry.
To tylko niektóre ze strategicznych problemów, które zagrażają obecnej Polsce, które legły u podstaw polityki PiS w ostatnich 8 latach i które krytycznie ocenione zostały przez wyborców w ostatnich wyborach.
PiS i reakcyjne siły klasowe stojące za tą partią nie będą chciały za wszelką cenę oddać władzy i będą stosowały różne środki polityczne oraz prawno-konstytucyjne, by ją jak najdłużej utrzymać. Jednocześnie ze względów międzynarodowych (Unia Europejska, NATO) nie chcą iść na drogę jakiegoś puczu wojskowego lub innego antykonstytucyjnego zamachu stanu. Będą one poszukiwały jakiegoś prawno-politycznego rozwiązania, które mają pewne umocowania w Konstytucji RP i sprzyjają im dotychczasowy układ sił i organizacja władzy państwowej w Polsce.
W rękach PiS jest władza Prezydenta państwa, częściowo Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny. Prokuratorem Generalnym i Ministrem Sprawiedliwości jest Zbigniew Ziobro z Suwerennej Polski, reprezentującej najbardziej skrajne prawicowo-nacjonalistyczne skrzydło obozu PiS, podobnie Minister Spraw Wewnętrznych, Narodowy Bank Polski, Armia i Policja są pod kontrolą nominowanych przez PiS polityków i generałów.
Taki układ organizacyjno-polityczny państwa tworzy możliwości nie tylko w.w. cohabitation, ale nawet pokusę zastosowania rozwiązania stojącego na pograniczu prawa i to nie tylko w postaci w.w korupcji politycznej i przeciągnięcia na stronę PiS kilku posłów z innej partii. Istnieje także możliwość wykorzystania rozwiązań płynących z artykułów 154 i 155 Konstytucji. Art. 154,1 daje Prezydentowi prawo do „desygnowania Prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład Rady Ministrów…” W tym prawie desygnacji Prezydent nie jest ograniczony prawnie ani politycznie.
Oczywiście musi on mieć na uwadze, żeby taki premier i rząd mieli za sobą niezbędną większość, by móc skutecznie rządzić (co najmniej 231 posłów). Takiemu rządowi Sejm udziela wotum zaufania bezwzględną większością głosów, co reguluje art. 154,2 Konstytucji. Formalnie na tym kończy się rola Prezydenta. Sejm jest zaprzysiężony, Prezes Rządu przedstawia program rządu i wszystko toczy się w normalnym porządku, gdy występuje zgodność działań Prezydenta i większości sejmowej.
Ale art. 154,3 Konstytucji daje możliwość innego rozwiązania, gdy występuje różnica polityczna między Prezydentem a większością sejmową. Prezydent może desygnować na premiera polityka, który nie ma większości bezwzględnej niezbędnej do powołania rządu, taką sytuacją mamy w obecnym Sejmie i na 100% Sejm nie udzieli mu wotum zaufania.
W tym przypadku Sejm w trybie art. 155,1 zbiera się ponownie. Prezydent desygnuje tego samego kandydata na premiera i powstaje rząd mniejszościowy, któremu „Sejm udziela (…) wotum zaufania większością głosów”, a więc nie bezwzględną lecz zwykłą większością głosów. Jeśli jednak taki rząd nie uzyska wotum zaufania wkracza art. 155,2 Konstytucji: „W razie nieudzielenia Radzie Ministrów wotum zaufania w trybie określonym w ust. 1 Prezydent Rzeczypospolitej skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory”. Czy taki będzie rozwój wydarzeń, zobaczymy, w każdym razie dużo będzie zależało także od nowego Marszałka Sejmu.
A więc PiS wychodzi zwycięsko z patowej sytuacji i uzyskuje możliwość „poprawienia” ostatniego niekorzystnego wyniku wyborczego. Oczywiście wydłuża to kryzys konstytucyjny, jednocześnie wzburza opozycję polityczną i opinię publiczna nie tylko w kraju.
Można się spodziewać wielkiego niezadowolenia zwycięskich partii politycznych i masowych protestów, grożących jeszcze większym kryzysem, który wyleje się na ulice. Kraj może stanąć na skraju wojny domowej i „zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego”.
W takiej sytuacji Prezydent RP na wniosek Rządu może wprowadzić stan wyjątkowy nawet do 90 dni (art. 230 Konstytucji), co jeszcze bardziej. W takiej sytuacji umacnia się pozycja dotychczasowych organów władzy a więc PiSowskich, a ustrój państwa w Polsce przekształca się w trwałą dyktaturę. Jest to niestety realna ponura prognoza dalszego rozwoju sytuacji politycznej nie tylko w Polsce, także w Europie.
Zarysowana perspektywa zachowań polityczno-organizacyjnych najwyższych władz w Polsce nosi także podtekst klasowy. W Polsce ma miejsce ostra walka klasowa między proletariatem a burżuazją, a także daje o sobie znać rywalizacja i walka między dwoma skrzydłami burżuazji. PiS organizuje siły narodowe, w ostatnich latach umacniającej się i rządzącej burżuazji, obecnie słabszej w konsekwencji pandemii coronavirus i wojny na Ukrainie, które wymagały i pochłaniały olbrzymie środki i przyczyniły się do znacznego obniżenia poziomu życia słabiej sytuowanych klas społecznych, pozostających w znacznym stopniu pod wpływem Kościoła katolickiego.
Z drugiej strony jest wielka burżuazja, głównie pochodzenia zagranicznego, mającej także umocowanie polityczne w strukturach Unii Europejskiej i międzynarodowego kapitału. Wpływa to także na zachowania polityczne obywateli, co dokumentują wyniki ostatnich wyborów z 15.X.2023 r.
Z drugiej strony przeciwnikiem PiS jest wielka burżuazja, głównie pochodzenia zagranicznego, mająca także silne umocowanie w strukturach organizacyjno-politycznych Unii Europejskiej, głównie w kapitale niemieckim, francuskim, amerykańskim. Ten wielki kapitał zagraniczny jest głównie osadzony i zorganizowany i kooperujący z odpowiednikami polskimi w zachodnich częściach Polski, z reguły w wielkich metropoliach.
Na PO i sprzymierzone z nią partie głosuje w większości inteligencja i, co bardzo ważne młodzież studencka, w szczególności ostatnie młode roczniki wyborców, także polscy„gastarbeiterzy” i wszyscy ci, którzy w „Europie” widzą przyszłość Polski.
Są oni najczęściej obecnymi bądź potencjalnymi klientami nie tylko Platformy także kapitału zagranicznego. Po wcześniejszej porażce „Solidarności” i jej legendy, także Wałęsy jako rewolucyjnego przywódcy robotniczego, który obecnie całkowicie zawłaszczony został przez Platformę Obywatelską, przyszedł krach polsko-kapitalistycznego państwa w projekcie Prawa i Sprawiedliwości.
Dostrzegł to nawet Kościół katolicki, który częściowo odwrócił się od PiSu, co wyjaśnia znaczny ubytek głosów w dotychczas tradycyjnych twardych okręgach pisowskich w centralnej i wschodniej Polsce. W szczególności gorzką porażką jest prawie całkowite odwrócenie się od PiSu młodzieży nie tylko miejskiej.
Narodowo-kapitalistyczny autorytarny program i praktyka rządów PiS są nie do zniesienia dla młodych wyborców. Pojawia się pytanie, dlaczego w dużych miastach nie głosowali na Nową Lewicę, natomiast na wsi i małych miastach oddali głosy na PSL albo na Polska 2050 (Trzecią Drogę), a nawet na Konfederację.
W tej sytuacji bardzo trudna jest sytuacja komunistów, socjalistów i innych postępowych organizacji społecznych. Praktycznie KPP jest zdelegalizowana, a jej przywódcy pozostają pod nieustanną kontrolą policji i prokuratury i są celem niewybrednych ataków i nagonki ze strony reakcyjnych ugrupowań i środków masowego przekazu.
Wyrazy wielkiego uznania należą się Redakcji „Brzasku”, że w tych warunkach wydaje regularnie kwartalnik. KPP ma ograniczone możliwości stawiania klasowego oporu i organizowania walki z burżuazją i jej aparatem państwowym. Jest bardzo słabe współdziałanie z klasowymi związkami zawodowymi i postępowymi organizacjami społecznymi, pozostającymi z reguły pod wpływem oportunistów i rewizjonistów spod znaku Nowej Lewicy.
W tej ostatniej panują ideologie drobnomieszczańskie i liberalno-burżyazyjne rozumienie wolności i praw człowieka. Oficjalnie Lewica już dawno odżegnała się od marksizmu, leninizmu i naukowego socjalizmu a historyczny realny socjalizm i Polska Ludowa to „nieludzka komuna” i czas „sowieckiej opresji”. Nowa Lewica nie uznaje istnienia klasy robotniczej, walki klasowej i socjalistycznej rewolucji, neguje wartości i ideały komunistyczne, socjalistyczne i wielkie osiągnięcia społeczne i ekonomiczne z okresu Polski Ludowej.
Generalnie wpisała się w narrację drobnomieszczańską i liberalno-kapitalistyczną. W ostatnich wyborach chciała pozyskać głosy szeroko rozumianego drobnomieszczaństwa miejskiego, które politycznie zdyskontował Sz. Hołownia w koncepcji Polski 2050 i Trzeciej Drogi. Na polskiej wsi bryluje na wschodzie Polski PSL, natomiast na zachodzie PiS. Młodzi robotnicy znajdują się pod silnym wpływem prawicowo-nacjonalistycznych ugrupowań typu Konfederacja, Narodowcy, Korwinowcy. Polska młodzież generalnie odwróciła się od Lewicy w jej różnych postaciach, najbardziej od Czarzastego, Biedronia w mniejszym stopniu od Zandberga.
Wystąpił duży wzrost nihilizmu narodowego i upadku patriotyzmu, a jeśli występuje to w prawicowo-nacjonalistycznych a nawet faszystowskich treściach. Masowa i powszechna jest gloryfikacja „żołnierzy wyklętych” i kolaborantów hitlerowskich z okresu 2. wojny światowej i zbrojnej walki z kontrrewolucją w okresie powojennym.
Zburzono wszystkie pomniki żołnierzy radzieckich i bohaterów ludowych z okresu PRL, który w oficjalnej wersji historii opisywany jest jako „czas zbrodni i opresji komunistycznych”. Młodzież straciła busolę patriotyczną i jest całkowicie zagubiona, cechuje ją nie tylko nihilizm narodowy, ale nawet pogarda do własnej narodowej historii, stąd jej zafascynowanie dla wzorców kultury na „przodującym Zachodzie”, a w gruncie rzeczy kosmopolityzm i prosta droga do wynarodowienia kulturowego.
Wobec braku realnej perspektywy w Polsce młodzież postrzega Zachód i Europę jako lekarstwo nie tylko na powikłaną polską historię i kulturę, ale przede wszystkim na dolegliwości socjalno-ekonomiczne i polityczne. W tej sytuacji najlepiej wyjechać do Anglii lub Niemiec, znaleźć tam dobrą pracę i urządzić się na stałe lub przywieść dużą „kasę” do kraju. Wielu te plany udają się, inni wracają do kraju rozgoryczeni. Doświadczyli pracy przypadkowej, „na czarno”,byle jakiej i nisko płatnej.
Ci, którym się powiodło, dostrzegło inną Europę niż w Polsce, bez bezwzględnego wyzysku, bez dwuznacznej roli Kościoła, liberalną z licznymi wolnościami obywatelskimi. Dla młodej generacji lepsza wydaje się taka liberalna Europa niż patriotyczno-nacjonalistyczna, faszyzująca, klerykalna i konserwatywna „niepodległa” Polska i niby-Lewica, w rzeczywistości prawicowa socjaldemokracja o burżuazyjnych treściach i rodowodzie.
Można się spodziewać, że następnym etapem rozwoju będzie nowe myślenie i zachowanie młodej generacji, która formuje się po obserwacji i przeżyciu zachodnich warunków społeczno-bytowych i konfrontacji z realiami kapitalistycznymi na Zachodzie.
W tej kwestii niezbędne jest nawiązanie ścisłej współpracy z postępowymi związkami zawodowymi i organizacjami społecznymi nie tylko w Polsce. Także we Francji, Niemczech, Włoszech itd., również z partiami komunistycznymi w kwestii otoczenia opieką tych młodych pokoleń polskich wygnańców na zachodzie Europy w celu szybszego wyzbycia się iluzji społeczno-bytowych i stereotypów politycznych, przeorientowania ich w kierunku realiów gospodarczych, postępu społeczno-politycznego, odkrywania prawdziwie realnego oblicza kapitalistycznej Europy, Nie wszystko złoto, co się świeci, mówi stare polskie przysłowie.
Wyżej zarysowana prognoza rozwoju kryzysu politycznego w Polsce, także możliwej konfrontacji w płaszczyźnie międzynarodowej może przyspieszyć zmiany w Polsce i Europie środkowo-wschodniej. Przed wielki zmianami stoi Unia Europejska, USA i Pakt NATO, także Wschód, nie tylko Rosja, Ukraina i inne kraje d. Związku Radzieckiego, głównie Chińska Republika Ludowa, Indie, Indonezja, Bliski i Środkowy Wschód.
W szczególności w szybkim tempie następują zmiany integracyjno-polityczne w Unii Europejskiej, która na naszych oczach przekształca się z Unii suwerennych państw narodowych w super scentralizowane państwo europejskie, będące jedynym suwerennym podmiotem, pod gospodarczą i polityczną dominacją wielkiego kapitału niemieckiego i częściowo francuskiego.
Ten kierunek centralizacji Unii jest szczególnie niebezpieczny dla Polski ze względu na nieprzezwyciężone w Niemczech i ciągle żywe siły rewizjonistyczne podważające nasze prawa do Ziem Odzyskanych oraz odradzający się imperializm wielkoniemiecki. W związku z tym musimy na nowo budować wielki front nie tylko społeczno-klasowy także ogólno-narodowy front patriotyczny, mający na celu powstrzymanie i odparcie tego wielkiego niebezpieczeństwa utraty suwerenności państwowo-narodowej.
Zbigniew Wiktor