Obecnie, to jest pod koniec kwietnia 2023 roku, tematem numer 1 w polskich media jest, nazwijmy to roboczo, „kwestia zbożowa”. Chodzi o zalew polskiego rynku przez ukraińskie zboże. Najbardziej interesujący w tej sprawie dla mnie jest fakt, że tym mechanizmem najbardziej oburzają się zwolennicy gospodarki wolnorynkowej, mimo że ten proces jest właśnie idealnym przykładem na to jak działa „niewidzialna ręka rynku”!
Bez interwencji państwa, jak tego chcą środowiska liberalne, tańszy produkt wypiera droższy. Jakość towaru czy dobrobyt ludzi go produkujących jest na ostatnim miejscu, jeżeli w ogóle jest on brany pod uwagę przez wolnorynkowców. Jakość ukraińskiego zboża może nie spełniać norm, ponieważ żadne służby ani instytucje nie przeprowadziły kontroli. Jeżeli ktoś naprawdę jest zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej to właśnie teraz ma najlepszą okazję do tego, aby przedstawić społeczeństwu swoje argumenty i pokazać w praktyce jak działa wolny rynek
W gospodarce centralnie planowanej z wykorzystaniem uniwersytetów, narzędzi planistycznych i odpowiednich specjalistów taka sytuacja nie miała by prawa się wydarzyć, no ale przecież już od małego wciska nam się kit o tym jakim to złem jest centralne planowanie.
Na tym prostym przykładzie widać cały obrzydliwy cynizm środowisk liberalnych. Z jednej strony głoszą oni hasła o „uwolnieniu gospodarki ze szponów państwa” czy że „państwo nie może w żaden sposób wpływać na gospodarkę”. Ale gdy właśnie niewidzialna ręka rynku zaczyna działać dokładnie tak jak ma działać, to buńczucznie krzyczą, że państwo nic nie robi i powinno działać. Czy te środowiska mają jakieś rozdwojenie jaźni czy celowo uprawiają cyniczną politykę? Trochę konsekwencji drodzy liberałowie.
Druga sprawa, już poważniejsza, to dlaczego polski rynek jest tak słabo odporny na, nazwijmy to, „interwencje z zewnątrz”? Dlaczego produkt polskiego rolnika jest nieporównywalnie droższy od ukraińskiego odpowiednika? I ostatecznie dlaczego polski rynek spożywczy nie jest samowystarczalny?
Możemy zadowolić się tak prostą odpowiedzią, że to uwarunkowania geograficzne, czy ,miany klimatu, i nic z tym nie można zrobić. Jednak mi to nie wystarczy.
Przyjrzyjmy się takiemu parametrowi jak średnia wielkość gospodarstwa rolnego na Ukrainie i w Polsce. Ukraina dysponuje 20,3 mln ha użytków rolnych. Ten wielki obszar jest zagospodarowany przez 47523 podmioty.1 Stosując prostą matematykę możemy policzyć, że średnia wielkość gospodarstwa rolnego na Ukrainie wynosi 427,16 ha. Podczas gdy średnia wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce wynosi zaledwie 11,32 ha.2
Polskie gospodarstwo rolne jest średnio 37,7 raza mniejsze niż ukraińskie przedsiębiorstwo! Tak jak mała fabryczka z jedną maszyną nie jest żadną konkurencją dla zakładu przemysłowego z tysiącami maszyn, tak obecnie Polskie rolnictwo nie jest żadną konkurencją dla Ukrainy, a jedynie przystawką.
Z powyższego przykładu płynie dla partii jeden oczywisty wniosek. Partia musi postulować o utworzenie dużych państwowych gospodarstw rolnych które będą konkurencyjne na świecie i będą realizowały główne założenie gospodarki centralnie sterowanej, jakim jest samowystarczalność gospodarki. Wniosek ten nie dotyczy tylko rolnictwa, ale wszystkich gałęzi przemysłu czy usług.
Kamil Garstka
red. Brzasku