Łotwa po czasach Związku Radzieckiego odziedziczyła rozwiniętą sieć kolejową. Przez dziesięciolecia korzystała z wybudowanej jeszcze w czasach ZSRR infrastruktury, wykonując jedynie niezbędne remonty oraz niewielkie inwestycje we współpracy z Unią Europejską. Państwa nie było stać na większe wydatki.
Obecnie narodowy przewoźnik – Koleje Łotewskie (Latvijas dzelzceļš) stanął na skraju bankructwa. Firma ogłosiła sprzedaż 4 tysięcy ton złomu, głównie szyn, ale również innych metalowych elementów taboru. Cenę wywoławczą ustalono na 380 euro za tonę. Przetarg wyznaczono na 6 lipca.
Do roku 2019 ważnym źródłem zysków dla Łotewskich Kolei był tranzyt rosyjskich towarów do portów nad Morzem Bałtyckim. W roku 2020 załamał się on całkowicie. Według danych opublikowanych przez przedsiębiorstwo liczba obsługiwanych połączeń zmniejszyła się o 25,5%, a wielkość przewozów towarowych o ponad 41%. Firma straciła w tym roku ponad 45 milionów euro. Do tej pory nie opublikowała danych za późniejsze lata, lecz straty zwiększyły się z pewnością. Jest to głównie efekt sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Białoruś oraz Federację Rosyjską.
Przewozy regionalne oraz do innych państw bałtyckich – Litwy i Estonii nie równoważą szkód z utraty rosyjskiego i białoruskiego tranzytu, który dotyczył przede wszystkim surowców energetycznych oraz nawozów sztucznych. Nowe sankcje nałożone na Federację Rosyjską po wybuchu wojny na Ukrainie oraz litewska blokada tranzytu do Kaliningradu spowodowały, że łotewskie koleje stoją na skraju bankructwa. Zagrożone są także projekty współpracy z Kazachstanem i Chinami, niemożliwe do realizowania bez tranzytu przez Federację Rosyjską oraz Białoruś.
Łotewskie koleje masowo zwalniają pracowników oraz wyprzedają wszystko, co nie jest niezbędne do funkcjonowania przedsiębiorstwa. Sankcje okazały się groźne przede wszystkim dla samej Łotwy, lecz jej władzom chodzi przecież o pozbycie się wszystkiego, czego dokonano w czasach radzieckich. Dla nich likwidacja kolei oznacza kolejny etap dekomunizacji.