Należąca do multimiliardera i jednego z najbogatszych ludzi na świecie – Jeffa Bezosa, firma Amazon, rozpoczęła kampanię przeciwko związkom zawodowym. Celem jest uniemożliwienie założenia organizacji pracowniczych w należącej do koncernu sieci magazynów w Stanach Zjednoczonych.
W kwietniu doszło do powstania Amazon Labor Union (Związku Zawodowego Pracowników Amazona) w centrum na Staten Island. Jest to pierwszy związek zawodowy działający w amerykańskim sektorze handlu wysyłkowego, tak zwanego e-commerce. Zarząd spółki nie uznał jednak decyzji pracowników i podważa legalność działania ALU.
Koncern do którego należy sieć magazynów oraz usługi wysyłkowe, zwiększył swoje zyski podczas pandemii Covid-19 z 21,3 mld dolarów w roku 2021 do 33,1 mld w 2022. Według raportu organizacji pozarządowej Good Jobs First w ciągu ostatniej dekady Amazon otrzymał od różnych rządów, w tym amerykańskiego ponad 4,7 miliarda dolarów na budowę nowych centrów logistycznych oraz baz danych. Te subsydia wzrosły w trakcie pandemii, gdy koncern, pomimo dobrej sytuacji finansowej, korzystał ze wsparcia dla firm zagrożonych kryzysem.
Pomimo czerpania korzyści finansowych z dotacji, Amazon prowadzi politykę cięcia kosztów oraz obarczania pracowników nadmiarem obowiązków. Zatrudnieni w amerykańskich centrach logistycznych skarżą się na coraz wyższe normy pracy oraz rygorystyczne procedury nadzoru.
Prawo w USA działa na korzyść wielkiego biznesu. Do założenia związku zawodowego w dużym zakładzie pracy konieczne jest referendum, w którym większość głosujących pracowników zgodzi się na istnienie organizacji pracowniczych. W momencie gdy powstawał ALU władze koncernu rozpoczęły kampanię informacyjną. Miała ona przekonać zatrudnionych, jakoby związek chciał „bezprawnie interweniować” w kontaktach między zarządem, a pracownikami. Specjaliści od wizerunku Amazona apelowali do indywidualistycznych instynktów pracowników magazynów informując, że koncern lepiej zadba o ich warunki pracy.
Głównym liderem ruchu na rzecz uzwiązkowienia pracowników Amazona stał się Christian Smalls. Charyzmatyczny działacz został zwolniony z Amazona po tym, gdy zwrócił uwagę na łamanie w centrach logistycznych zasad bezpieczeństwa podczas pandemii. Zaskarżył wówczas firmę, a także rozpoczął kampanię protestacyjną. Organizował wiece przed zakładami oraz w okolicach rezydencji Jeffa Bezosa. Referendum w sprawie założenia związku zawodowego stało się możliwe, gdy do kampanii przystąpiła grupa pracowników centrum Amazona na Staten Island.
Gdy większość głosujących poparła założenie struktur ALU, kapitaliści uznali referendum za nieważne. Koncern domaga się powtórzenia głosowania i sprawa trafiła do sądu. Amazon próbuje w ten sposób odwlec obowiązkowe negocjacje z nowo powstałym związkiem zawodowym. Również w Bessemer w Alabamie, gdzie pracownicy poparli założenie ALU, zarząd podważa wyniki referendum uważając część głosów za nieważne.
Kolejna próba sił miała miejsce 2 maja. Tym razem w referendum pracownicy innego magazynu opowiedzieli się przeciwko założeniu związku zawodowego, choć frekwencja była dosyć niska, co może dowodzić, że znaczna cześć zatrudnionych bała się brać udział. Związkowcy zwracają również uwagę na zachowanie kierownictwa magazynu. Organizowało ono regularne spotkania, na których obecność pracowników była obowiązkowa. Wykorzystywało je do informowania zatrudnionych, że zakładanie związków zawodowych jest niepotrzebne, rozdawania ulotek i biuletynów wzywających do posłuszeństwa zarządowi.
Przykład antyzwiązkowej polityki wielkiego koncernu Amazon obnaża hipokryzję kapitalizmu. Demokracja, wolność i swoboda zrzeszania się są ograniczone warunkiem niegodzenia w interesy wielkiego kapitału. Procesy te nasiliły się po upadku obozu socjalistycznego. Wiązały się także z rozwojem coraz bardziej agresywnej, neoliberalnej wersji kapitalizmu. Niekontrolowany wzrost dochodów oraz koncentracja kapitału to priorytet Amazona. Wyzyskiwanie pracowników i pilnowanie aby się nie organizowali są elementami tej strategii.