Komunistyczna Partia Polski wyraża poparcie dla protestów polskich rolników, sprzeciwiających się nierównemu traktowaniu, a także narzucanym w interesie wielkiego kapitału zasadom "Nowego Zielonego Ładu"

72. ROCZNICA WYZWOLENIA WARSZAWY

Opublikowano:

Kategoria: Bez kategorii


O TYM PISAŁ „DZIENNIK ŁÓDZKI”

W CZWARTEK, 17 STYCZNIA 1946 ROKU

T. JACEK ROLICKI „Od Puław do Warszawy”

„Dziennik Łódzki”, Rok II., Łódź, czwartek 17 stycznia 1946 r., Nr 17 (204), s. 3.

 

We wtorek – 17 stycznia 2017 roku przypadnie 72. rocznica wyzwolenia  Warszawy przez jednostki Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego o czym My – przedstawiciele Komunistycznej Partii Polski (KPP) i całej, współczesnej, patriotycznej, polskiej lewicy socjalnej doskonale pamiętamy i zawsze będziemy obowiązkowo pamiętać.

Zygmunt Ryniewicz – autor wydanej w 1995 roku  pracy zatytułowanej : Bitwy świata. Leksykon odnosząc się do tego bezdyskusyjnie wyjątkowo ważnego wydarzenia (s. 593 – 594) przypominał czytelnikom, że :

„Rejonu Warszawy, ogłoszonej przez Niemców twierdzą i włączonej w system obrony linii Wisły, broniły jednostki lewego skrzydła 9 A niemieckiej gen. S. von Lütwitza, liczące ok. 14 000 żołnierzy nad Wisłą i ok.7000 w zach. części miasta. W odwodzie stały : 391 DP w rejonie Sochaczewa i 236 DP w rejonie Włoch.

W styczniu 1945 r. wojska 1 Frontu Białoruskiego marsz. G. K. Żukowa, w składzie którego znajdowała się 1 AWP, rozpoczęły 14 I natarcie : 61 A uderzyła z przyczółka warecko – magnuszewskiego na Błonie, 15 I – 47 A z rejonu Jabłonny na Błonie od płn., a 2 APanc. Gwardii – na dalekie tyły, na Sochaczew. Garnizon warszawski, zagrożony odcięciem, rozpoczął w nocy na 17 I odwrót, pozostawiając w mieście niewielkie oddziały osłonowe. 16 I rozpoczęła natarcie 1 AWP gen. St. Popławskiego : 2 DP sforsowała Wisłę w rejonie Jabłonny, a I BK w rejonie Karczewa. W nocy na 17 I – 1, 3 i 4 DP, oraz IBPanc. przeprawiły się przez Wisłę między Górą Kalwarią a Magnuszewem, a 6 DP z Pragi bezpośrednio do Warszawy. W walkach ulicznych 6 i 2 DP wyparły Niemców z miasta i do godz. 15 Warszawę oswobodziły. Z przedwojennego stanu 1 310 000 mieszkańców pozostało 162 000”.

Siedemnastego stycznia 1946 roku – w I. rocznicę oswobodzenia Warszawy na łamach „Dziennika Łódzkiego” (s. 3 wydania) zamieszczony został okolicznościowy artykuł poświęcony właśnie temu wydarzeniu zatytułowany : Od Puław do Warszawy. Jego autorem był T. Jacek Rolicki.

Oto jego treść :

Z PRZYCZÓŁKA POD SANDOMIERZEM

Wielkie uderzenie styczniowe miało swoje etapy. Ruszyło nie od razu. Najpierw w rejonie przyczółka mostowego pod Sandomierzem uderzył marszałek Koniew.

Rankiem dnia 12 stycznia. Przygotowanie artyleryjskie zmasowanych jednostek było druzgocące.

Na przestrzeni 40 kilometrów przerwano wtedy front i w lukę wdarły się natychmiast zmotoryzowane jednostki radzieckie.

Siła uderzenia była miażdżąca.

Wszystkie z ogromnym nakładem pracy przygotowane umocnienia niemieckie, żelbetonowe bunkry, niezwykle skomplikowany system rowów łącznikowych z betonowymi upustami na kilka kilometrów w głąb znikł z powierzchni ziemi, grzebiąc pod sobą obrońców.

Gdy radzieckie oddziały po tym przygotowaniu artyleryjskim przeszły do natarcia, znalazły jedynie nielicznych żołnierzy całkowicie złamanych moralnie, niezdolnych do jakiegokolwiek oporu.

Z uszu i nosów wielu z nich płynęła obficie krew.

Tego samego dnia dywizje marsz. Koniewa zajęły kilkaset miejscowości i posunęły się na 40 kilometrów w głąb terytorium Polski.

Z radością witał Armię Czerwoną mieszkaniec tych ziem, cudem ocalałych od wysiedlenia, przeprowadzanego z prawdziwie niemiecką systematycznością.

W dwa dni potem dnia 14 stycznia w godzinach rannych rozpoczął natarcie marsz. Żukow.

Jakkolwiek I – sza Armia Polska wchodziła w skład frontu marsz. Żukowa, jednak nie ruszano tego odcinka.

Chodziło o koncentryczny atak, uderzenie z flanki na wielką skalę.

Z drugiej strony naczelne dowództwo radzieckie postanowiło po zajęciu Kielc stawić czoło grupie operacyjnej niemieckiej, w składzie kilku dywizji pancernych, której zadaniem była obrona Kieleckiego.

Akcja postępowała z błyskawiczną szybkością.

Przygotowana do uderzenia grupa niemiecka nie potrafiła nie tylko ująć w swe ręce inicjatywy przeciwnatarcia, ale została całkowicie okrążona z chwilą, gdy w rejonie Radomia spotkały się dywizje obu atakujących marszałków.

UDERZENIE POLSKIE

Równocześnie 16 stycznia na przedpolach Warszawy rozpoczyna się przygotowanie do uderzenia polskiego.

4 – ta Brygada artylerii zostaje przerzucona przez Wisłę.

Wstrzeliwuje się w różne cele i powraca na swoje dawne stanowisko wyjściowe.

Chodziło o zdezorientowanie nieprzyjaciela co do właściwego kierunku uderzenia.

Dopiero 17 stycznia z dwóch przyczółków mostowych, zajmowanych przez jednostki I – szej Armii poszło uderzenie w kierunku na północny – zachód.

Jednocześnie na odcinku 2 Dywizji Piechoty po sforsowaniu Wisły poszedł zagon artyleryjsko – pancerny na Piaseczno i Górę Kalwarię, otaczając pierścieniem Warszawę.

Ponieważ od północy ruszyły oddziały marsz. Rokossowskiego, stolica znalazła się całkowicie w kleszczach wojsk radziecko – polskich.

Niemcy już we wczesnych godzinach rannych uciekli z Warszawy i podążali w szybkich marszach na zachód, chcąc jak najprędzej uniknąć spotkania ze ścigającymi ich niezmordowanie dywizjami, którym znowu zależało na wejściu w kontakt z nieprzyjacielem.

W komunikatach niemieckich nazywało się to szumnie „zwycięskie oderwanie się od wroga!”.

PIERWSI OSIĄGNĘLI WARSZAWĘ…

Znajdowałem się wówczas jako korespondent wojenny przy 3 – ej Dywizji Piechoty im. Traugutta, noszącej nazwę „Trauguttowców”.

Ta dywizja miała za sobą pewną tradycję walk warszawskich.

Brała udział we wrześniowej ofensywie na Pragę, potem z wielkimi stratami niosła pomoc powstańczej Warszawie, tworząc przyczółek mostowy na Czerniakowie i wracać musiała z wielkimi stratami, gdy dowództwo powstańcze skapitulowało przed Niemcami, a dowództwo przyczółka mostowego dopiero w ostatniej chwili zostało o tym powiadomione i to drogą pośrednią, nie przez p. Bora – Komorowskiego.

Na przedzie w grupie artyleryjskiej szedł I – szy dywizjon 3 – go PAL – u, który brał udział w ostrzeliwaniu niemieckich kolumn odwrotowych.

Poprzedzani przez zwiadowców artyleryjskich szybkim marszem przeszli przestrzeń od południa i pierwsi osiągnęli Warszawę.

 Jakże straszny widok przedstawiał się oczom żołnierzy !

Zdawało się, że to koszmarny sen tylko, z którego lada chwila można się będzie zbudzić.

Wiedzieli, że Warszawa jest zniszczona.

Z punktów obserwacyjnych czteromiesięcznego frontu można było  zobaczyć nieliczne fragmenty zniszczonej stolicy.

Ale nikt nie mógł przypuszczać, żeby aż strasznie była okaleczona.

Zdawało się, że z tych ruin nic się nigdy nie podniesie, że nie ma siły dość wielkiej, by dźwignąć z gruzów na nowo piękne miasto.

Widziałem żołnierzy, nawet nie Warszawiaków, którzy patrząc na te straszliwe spustoszenia łzy mieli w oczach.

Pięści same się zaciskały wokół kolb karabinowych.

Kilkunastu w różnych miejscach spotkanych maruderów niemieckich rozstrzelano na miejscu, bez pardonu.

Żadna siła nie byłaby zmusiła żołnierzy do darowania im życia.

Zbyt wielką była wściekłość na brunatnych barbarzyńców.

BIAŁO – CZERWONA CHORĄGIEW NA WIEŻY KOŚCIELNEJ

Na Placu Zbawiciela chór. Witold Miszkinis wyrwał z auta białoczerwoną chorągiew i po schodach dostał się do wnętrza wieży kościelnej.

Z zapartym tchem obserwowali jego koledzy iście akrobatyczne sztuki oficera, który dostawszy się nareszcie na wieżę zawiesił na niej biało – czerwoną chorągiew.

Powitano to z wielką radością i hucznymi oklaskami.

Jednostki I – szej Armii pomaszerowały dalej na zachód za uciekającymi Niemcami.

Postój wypadł w okolicach Pruszkowa.

Dziwny to był postój.

Nie było zwykłych nabierań, ani śmiechu i radości, że nareszcie nadszedł ten tak bardzo upragniony dzień marszu naprzód.

Zbyt wielkie wrażenie wywarła tragedia Warszawy.

A na drugi dzień w czasie defilady przed najwyższymi przedstawicielami państwa, przed Prezydentem Bierutem, premierem Osóbką – Morawskim i Naczelnym Dowódcą gen. broni Rolą – Żymierskim Warszawa szalała ze szczęścia i pomimo mrozu i zimnego wiatru od samego rana tłumy stały na ruinach i zgliszczach Alei Jerozolimskich.

Biły brawa i wznosiły okrzyki na cześć maszerujących.

Ci, wygnani z Warszawy wierni jej mieszkańcy, przymusowo zamieszkali w podwarszawskich miejscowościach witali wojsko polskie i Polskę, która przybyła w aureoli sławy wojennej, by ich oswobodzić.

T. JACEK ROLICKI.

 

W ZWIĄZKU Z 72. ROCZNICĄ WYZWOLENIA WARSZAWY

KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI (KPP)

WRAZ Z CAŁĄ WSPÓŁCZESNĄ, PATRIOTYCZNĄ, POLSKĄ LEWICĄ SOCJALNĄ

SKŁADAJĄ UROCZYSTY HOŁD

BOHATERSKIEJ I NIGDY NIEUJARZMIONEJ PRZEZ BESTIALSKIEGO, HITLEROWSKIEGO OKUPANTA STOLICY

Ryszard Rauba, Komunistyczna Partia Polski