Pierwszy Maja od 135 lat jest dniem walki o słuszne prawa ludzi pracy oraz wolność i sprawiedliwość społeczną, prawo do pracy i godnego życia

Rewolucja Październikowa a niepodległość Polski

Opublikowano:

Kategoria: Bez kategorii


Z okazji  dnia 11 listopada 2013 roku i święta niepodległości publikujemy tekst tow. Dawida Jakubowskiego w ramach refleksji nad wolnością (niepodległością) Polski.

Rewolucja Październikowa stworzyła sytuację bez której realizacja prawa Polski do pełnej niepodległości byłaby niemożliwa, przyczyniając się do obalenia, kontynuującej w praktyce, tradycje caratu w dziedzinie polityki narodowościowej burżuazyjno-demokratycznej rosyjskiego rządu tymczasowego. Dzięki anulacji traktatów rozbiorowych przez młody rząd radziecki w sierpniu 1918 r. sprawa polska została wniesiona formalnie na forum dyplomacji i polityki międzynarodowej.

Lenin-Trotsky_Red_Square

Literatura prezentująca tendencyjne spojrzenie na komunizm pomija konsekwentnie bądź przeinacza fakty, które musiałyby prowadzić do przewartościowania demonicznego wizerunku rewolucji październikowej w Rosji. Analiza faktów musiałaby doprowadzić do wniosku, że to nie białogwardziści, ale bolszewicy byli w owym czasie jedynym szczerym i konsekwentnym sojusznikiem polskich wysiłków niepodległościowych. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że byle tylko dopomóc w realizacji tego celu, bolszewicy nie wahali się kontaktować i negocjacjować z całą polską lewicą. Kierując się własnym oglądem sytuacji na ziemiach polskich byli gotowi na ustępstwa wobec najmniej rewolucyjnego skrzydła tej lewicy.

Nie należy zapominać, że deklarujących zainteresowanie sprawą polską zewnętrznych podmiotów w drugiej dekadzie XX w. było oczywiście kilka. Wśród nich przeważały partykularne polityczne interesy. W dobie I wojny światowej skłócone ze sobą i należące do dwóch przeciwstawnych bloków mocarstwa zaborcze, dążąc do poszerzenia źródeł rekruta, deklarowały zainteresowanie odzyskaniem niepodległości przez Polskę. Dlatego Rosja i rywalizujące z nimi w walce o kolonie Niemcy i Austria prześcigały się między sobą w oświadczeniach, w których każde z nich przekonywało, że jedynie służba w jego armii może przynieść Polakom, jeśli nie natychmiastową niepodległość, to przynajmniej autonomię i zabezpieczenie ich narodowego bytu.

Jednocześnie w propagandzie każdego z tych państw stosowano bałamutne interpretacje naginające fakty historyczne, by stworzyć czarno-biały obraz, w myśl którego, to przeciwnik był odwiecznym wrogiem i niszczycielem narodu polskiego. Rosyjski wódz naczelny eksponował walkę z żywiołem krzyżackim, przy skwapliwym pominięciu własnych agresji i obustronnych antagonizmów historycznych, jak choćby również agresywne ofensywy magnatów królów polskich w okresie dymitriad i panowania Wazów. Natomiast wilhelmińskie Niemcy odkrywając nagle miłość ku Polakom zarzekały się, że od zawsze wspierały polskie wysiłki w walce z nawałą wschodniego barbarzyństwa.

Sprawa polska stała się w tym czasie kartą przetargową nie tylko dla jej zaborców. Nagłą potrzebę opowiedzenia się po stronie odzyskania przez Polskę niepodległości i werbalnego wsparcia wysiłków do tego prowadzących dostrzegł też prezydent odległych Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson.

Punkt 13 deklaracji pokojowej W. Wilsona z 8 stycznia 1918 r. jest podkreślany w podręcznikach historii ostatnich dziesięcioleci i w propagandzie relacji polsko-amerykańskich na równi z kontaktami prezydenta USA z Ignacym Paderewskim jako niezbity dowód zapoczątkowania przez niego żywotnego zainteresowania Polską i jej sprawami przez administrację waszyngtońską. W rzeczywistości jednak deklaracja W. Wilsona, który chciał przy jej pomocy pozyskać głosy polonii amerykańskiej przed zbliżającymi się wyborami, miała bardzo ogólnikowy charakter, a on sam de facto nie miał zamiaru rozbijać jedności państwowej Austro-Węgier ani też gnębić Niemiec. Roman Dmowski poufnie dowiedział się wówczas, że amerykańska komisja ekspertów, pracująca dla potrzeb przyszłej konferencji pokojowej, otrzymała instrukcje, by nie zajmować się ziemiami polskimi, pozostającymi pod zaborem pruskim [1].

Wyczekującą postawę zajął natomiast Watykan. Papież unikał wszelkich wypowiedzi na temat sprawy polskiej. Zalecał cierpliwość i modlitwę.

Po rewolucji lutowej w 1917 r. także nowy rząd tymczasowy poczuł „głód rekruta” i zadeklarował, w mało wiążącej i oględnej formie, uznanie autonomii dla Polaków – wciąż w ramach Rosji, teraz już burżuazyjno-demokratycznej republiki. W tym samym czasie Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, pod wpływem bolszewickiego stanowiska w kwestii potrzeby samookreślenia narodów uciskanych przez imperializm, wydała 27 marca 1917 r. odezwę, w której bezwarunkowo uznano prawo Polski do pełnej niepodległości.

Rewolucja październikowa stworzyła sytuację bez której realizacja tego postulatu byłaby niemożliwa, przyczyniając się do obalenia kontynuującej w praktyce tradycje caratu w dziedzinie polityki narodowościowej burżuazyjno-demokratycznej republiki. 15 listopada 1917 r. – radziecka już Rosja proklamowała „prawo narodów Rosji do swobodnego samookreślenia aż do oderwania się i utworzenia samodzielnego państwa”. Przystąpiła także do unieważniania i ujawniania dokumentów polityki zagranicznej, związanej z imperialistycznymi praktykami caratu, zamierzając wnieść nową jakość opartą na jawności do relacji międzynarodowych. Jednocześnie, promieniując na inne monarchie zaborcze, idea jaka przyświecała bolszewikom, spowodowała swoim przykładem rewolucyjne wybuchy w pozostałych monarchiach zaborczych, a to otworzyło drogę do tworzenia całkowicie niezależnego bytu narodowego Polski. 29 sierpnia 1918 r. Rada Komisarzy Ludowych specjalnym dekretem anulowała wszystkie traktaty rozbiorowe.

Nowy rząd radziecki nie poprzestał na deklaracjach. Zespół archiwalny ze zbiorów Ministra Spraw Wewnętrznych Rady Regencyjnej – Jana Steckiego, zawierający raporty ówczesnego MSW z danymi konfidencjonalnymi o m.in. aktywności poszczególnych krajowych działaczy lewicy z grudnia 1918 r. ujawnia ni mniej, ni więcej tylko kwestię… rozmów całej rozpiętości liczących się polskich stronnictw lewicowych z wysłannikami bolszewickimi. W raportach tych powtarzają się nazwiska polskich komunistów takich, jak Żarski, Czeszejko-Sochacki, Leszczyński (Leński), Unszlicht, Bobiński, Fürstenberg-Hanecki, Budzyński, Cichowski, Łazowert i wiele innych. Dane przytaczane w raportach starano się uzupełniać i weryfikować.

22 grudnia 1917 r. doszło na warszawskim Solcu do zebrania socjalistycznego PPS – Frakcji Rewolucyjnej, PPS-Lewicy, SDKPiL oraz Bundu, na którym omawiano kwestię obalenia rządu. Rozmowy jednak potwierdziły poparcie przez Frakcję pertraktacji z rządem po atakach na Radę Regencyjną realizowanych poprzez Radę Stanu, ugodowe tendencje tego stronnictwa. Dopiero jeśli te ataki i pertraktacje nie odniosłyby skutku, rozważano odwołanie się do nastrojów ulicy, traktowanych raczej jako forma nacisku na władze niż cel sam w sobie. Wobec tego, że Frakcja, która na zebraniu „grała pierwsze skrzypce” i narzuciła swoje stanowisko, delegacja SDKPiL, opowiadająca się konsekwentnie za rewolucją socjalistyczną i dyktaturą proletariatu, opuściła te obrady. Już wówczas była mowa o „towarzyszu”, który miał przybyć z Petersburga i wyłonieniu delegatów do Petersburga „dla porozumienia z rosyjskim rządem” [2], jak stwierdzał konfident.

Raport nr 129 z 2 sierpnia 1918 r. donosił już wprost o rozmowach przedstawicieli partii bolszewickiej z delegacją PPS-Frakcji Rewolucyjnej, PPS-Lewicy oraz Bundu.

Same rozmowy utknęły w końcu, podczas kolejnych kontaktów, w martwym punkcie z przyczyn sekciarskiego stanowiska Frakcji, która nie chciała przyjąć konsekwentnie lewicowego programu działania i współdziałania z lewicowymi stronnictwami, ani nie bardzo wiedziała, jak wytłumaczyć swemu drobnomieszczańskiemu elektoratowi rozmowy z rewolucyjnym stronnictwem rosyjskim. Jednak ich przebieg dowodzi, że bolszewicy gotowi byli wesprzeć finansowo i logistycznie, na zasadzie bezwarunkowej internacjonalistycznej pomocy, polskie dążenia narodowowyzwoleńcze. Byli nawet w stanie zaakceptować fakt, że władzę w wolnej Polsce zdobyło by stronnictwo Frakcji z Józefem Piłsudskim, wówczas nie wiedzącym nic o tych rozmowach z racji odosobnienia w Magdeburgu.

Jednak i na tym nie kończą się dowody poparcia dla niepodległości Polski ze strony nowego rządu. Przedstawiciele radzieccy i uczestniczący w rokowaniach pokojowych w Brześciu, z inicjatywy strony radzieckiej, delegaci polskiej klasy robotniczej (m.in. Stanisław Bobiński) domagali się wycofania austriackich i niemieckich wojsk okupacyjnych z zajętych przez nie terenów polskich oraz dopuszczenia do obrad reprezentantów narodu polskiego [2]. S. Bobiński i delegacja polskich komunistów została sformowana wobec oporu państw centralnych w kwestii posiadania przez Polskę własnego przedstawicielstwa, referującego kwestie jej żywotnych interesów. W dniu 29 sierpnia 1918 r. rząd radziecki anulował traktaty o rozbiorach Polski zawarte przez były rząd carski z Prusami i Austro-Węgrami w latach 1772, 1793 i 1795 „ze względu na ich sprzeczność z zasadą samookreślenia narodów i rewolucyjnym poczuciem prawnym narodu rosyjskiego, który uznał niezaprzeczone prawo narodu polskiego do niepodległości i jedności”. Sprawa polska wniesiona więc została już formalnie na forum dyplomacji i polityki międzynarodowej [3]. Było to związane z nową jakością, jaką rząd radziecki zamierzał wdrażać w polityce zagranicznej i z sympatią do polskich dążeń narodowowyzwoleńczych traktowanych jako ważny element postępu społecznego druzgocącego dawne więzienia narodów.

W rewolucji wzięło udział na terenie całego dawnego carskiego imperium około 400 tys. Polaków, w tym byłych zesłańców i żołnierzy zmobilizowanych jeszcze przez carat, bądź robotników, których wraz z fabrykami ewakuowano na Wschód w czasie wojny. Polscy rewolucjoniści bardzo aktywnie zaangażowali się w różne dziedziny życia Rosji Radzieckiej, nie szczędząc swych sił i życia w obronie młodej republiki. W tym celu m.in. tworzyli własne formacje wojskowe podlegające dowództwu Armii Czerwonej (przykładem mogą być tu dzieje Czerwonego Pułku Rewolucyjnej Warszawy, które wymagałyby osobnego omówienia [4]), albo wstępowali do szeregów Czeki, by walczyć z wrogiem wewnętrznym i jego sabotażem. Nie zapominali jednak o sprawach własnego kraju. Protestowali zwłaszcza przeciw uciskowi zaborczemu, który nadal trwał w Polsce. Przykładowo, 3 listopada 1918 r. jeden z czołowych komunistów polskich i weteran polskiego i niemieckiego ruchu robotniczego Julian Marchlewski przemawiał na wielkim wiecu w Moskwie, wyrażając sprzeciw przeciwko okupacji ziem polskich przez Niemcy i zatrzymywaniu robotników polskich w Niemczech [5].

Nawet tak antykomunistyczni autorzy, jak Stanisław Cat-Mackiewicz musieli przyznać, że podobnie jak Karol Marks, Włodzimierz Lenin stanął bezwarunkowo na stanowisku odzyskania niepodległości przez Polskę – jeszcze w dobie walki z carskim samodzierżawiem: „Lenin w 1903 roku bronił zasady samostanowienia narodów, do prawa oddzielenia się od Rosji włącznie, a Socjalna Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy żądała skreślenia tej zasady i tylko dlatego w 1903 roku nie połączyła się z Leninem, że nie chciał on zrezygnować z teoretycznego prawa Polski do niepodległości” [6].

Jakkolwiek S. Mackiewicz przedstawiał stanowisko socjalistów internacjonalistów od czasów Ludwika Waryńskiego w postaci zniekształconej, potwierdza on stanięcie przez W. Lenina i bolszewików po stronie wyzwolenia narodowego Polski, w ramach łączenia walki narodowowyzwoleńczej z klasową.

W istocie polscy marksiści dążyli jedynie do oszczędzenia rozlewu krwi polskich robotników. S. Mackiewicz zaś przeciwstawiając tych rzekomych „renegatów” K. Marksowi i W. Leninowi, nie zadał sobie trudu przytoczenia choćby w ogólnym zarysie ostrej dyskusji i towarzyszących okoliczności i uwarunkowań ich postawy.

W. Lenina można uznać za twórcę absolutnie nowatorskiego w rosyjskich realiach programu samostanowienia narodów, uwzględniającego prawo decydowania każdego z narodów uciskanych również przez imperializm o własnym losie. Program ten starał się zaszczepić zarówno u swoich partyjnych towarzyszy, w pierwszej kolejności, jak i stopniowo w całym społeczeństwie. W czasie kiedy wschodnie agresje J. Piłsudskiego w 1919 i 1920 r. postawiły przed młodą republiką konieczność obrony i kontrofensywy, wygłaszał szereg pouczeń wobec zmobilizowanych na front żołnierzy, zwracając im uwagę, żeby szanowali uczucia narodowe Polaków.

5 maja 1920 r., przemawiając do czerwonoarmistów wyruszających na front polski, W. Lenin pouczał: „Towarzysze! Wiecie, ze polscy obszarnicy i kapitaliści, podżegani przez Ententę, narzucili nam nową wojnę. Pamiętajcie, towarzysze, że z polskimi chłopami i robotnikami nie jesteśmy poróżnieni, że niepodległość Polski i polską republikę ludową uznawaliśmy i uznajemy. Proponowaliśmy Polsce pokój na warunkach nietykalności jej granic, mimo, że granice te sięgały o wiele dalej niż tereny zamieszkałe przez ludność rdzennie polską i niech każdy z was pamięta o tym na froncie. Niech wasze postępowanie udowodni tam, że jesteście żołnierzami republiki robotniczo-chłopskiej, że idziecie do nich nie jako ciemiężcy, lecz jako wyzwoliciele. Teraz, kiedy polscy panowie wbrew naszym dążeniom zawarli sojusz z [Semenem] Petlurą, kiedy przeszli do ofensywy, kiedy zbliżają się do Kijowa, a prasa zagraniczna rozpowszechnia pogłoski, ze zdobyli już Kijów – co jest wierutnym kłamstwem, gdyż wczoraj jeszcze rozmawiałem przez bezpośrednią linię z przebywającym w Kijowie F. Konem – teraz mówimy: towarzysze, potrafiliśmy dać odprawę straszniejszemu wrogowi, potrafiliśmy pokonać własnych obszarników i kapitalistów – pokonamy również polskich obszarników i kapitalistów!… Niech żyją chłopi i robotnicy wolnej, niepodległej republiki polskiej! Precz z polskimi panami, obszarnikami i kapitalistami! Niech żyje nasza robotniczo-chłopska Armia Czerwona!” [7].

19 marca 1919 r. w referacie wygłoszonym na VIII Zjeździe RKP(b), W. Lenin mówił: „[…] nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nie można obecnie nie uznawać samookreślenia narodu polskiego. To jest jasne. Polski ruch proletariacki kroczy obecnie tą samą drogą, co i nasz, kroczy ku dyktaturze proletariatu, ale nie tak, jak w Rosji. I straszą tam robotników tym, że Moskale, Wielkorusi, którzy zawsze Polaków gnębili, chcą wnieść do Polski swój wielkoruski szowinizm, osłonięty mianem komunizmu. Komunizm zaszczepia się nie w drodze przemocy. Jeden z najlepszych polskich towarzyszy komunistów [chodzi o J. Marchlewskiego], kiedy mu powiedziałem: ‘Wy zrobicie to inaczej’, odrzekł: ‘Nie, zrobimy to samo, ale zrobimy to lepiej niż wy’. Przecież takiemu twierdzeniu nie mogłem absolutnie zaoponować. Należy dać możność urzeczywistnienia skromnego pragnienia – stworzenia Władzy Radzieckiej lepiej niż u nas. […] nie można powiedzieć: ’Precz z prawem narodów do samookreślenia! Prawo samookreślenia przyznajemy tylko ludowi pracującemu’. Samookreślenie to odbywa się w sposób bardzo skomplikowany i trudny. Oprócz Rosji nie istnieje ono nigdzie i przewidując wszystkie stadia rozwoju, w innych krajach nie należy nic dekretować z Moskwy. Oto dlaczego propozycja ta [propozycja Nikołaja Bucharina] jest, z punktu widzenia zasad, nie do przyjęcia” [8].

Przebieg znacznie późniejszego sporu z Józefem Stalinem w kwestii gruzińskiej i formuły przyszłego ZSRR pokazał, że W. Lenin konsekwentnie bronił zasady podmiotowości, dobrowolnej przynależności i niezależności każdej z republik, wskazując, że jedynie w kwestii obrony granic i spraw zagranicznych republiki powinny mieć wspólne stanowisko ze względów bezpieczeństwa zewnętrznego. Jednocześnie pamiętając, że jednym z takich „więzień narodów” była Rosja, podkreślał coś, co można uznać za grzech pierworodny tych państw, których imperialna polityka uciskała przez stulecia inne narody. Dlatego domagał się poczucia winy i szczególnej delikatności ze strony imperiów wobec dawniej gnębionych przez siebie społeczeństw.

W rozważaniach zatytułowanych „W związku z zagadnieniem narodowości, czyli o „autonomizacji”” Lenin podkreślał nie bez samokrytycyzmu: „Ja, zdaje się, bardzo zawiniłem wobec robotników Rosji tym, że nie ingerowałem dość energicznie i dość ostro w sławetną kwestię autonomizacji, oficjalnie zwaną, zdaje się, sprawą związku socjalistycznych republik radzieckich. […] Pisałem już w swych pracach poświęconych kwestii narodowej, że nic nie jest warte abstrakcyjne ujmowani zagadnienia nacjonalizmu w ogóle. Należy odróżniać nacjonalizm narodu uciskającego od nacjonalizmu narodu uciskanego, nacjonalizm narodu wielkiego od nacjonalizmu narodu małego.

W stosunku do tego drugiego nacjonalizmu my, narodowcy wielkiego narodu, okazujemy się prawie zawsze w praktyce historycznej winnymi niezliczonej ilości gwałtów a nawet więcej — sami nie dostrzegamy, że popełniamy niezliczoną ilość aktów przemocy i zniewag; wystarczy tylko, gdy powołam się na swe własne wspomnienia nadwołżańskie, na to, jak u nas traktują obcoplemieńców, jak o Polaku nie powiedzą inaczej niż ‘polacziszka’, jak Tatara zwą zawsze drwiąco ‘kniaz’, Ukraińca — ‘chochoł’, Gruzina i innych obcoplemieńców kaukaskich — ‘kapkazskij czełowiek’.

Dlatego też internacjonalizm narodu uciskającego, czyli tak zwanego ‘wielkiego’ (choć jest on wielki tylko swą przemocą, wielki tylko jako wielki dzierżymorda), powinien polegać nie tylko na przestrzeganiu formalnej równości narodów, lecz i takiej nierówności, która rekompensowałaby ze strony narodu uciskającego, narodu wielkiego, to nierówność, która kształtuje się w życiu faktycznie. Kto tego nie zrozumiał, ten nie zrozumiał, co to jest prawdziwie proletariacki stosunek do kwestii narodowej, ten w gruncie rzeczy trwa na pozycjach drobnomieszczańskich i dlatego nie może nie staczać się ustawicznie na pozycje burżuazyjne.

Co jest ważne dla proletariusza? Dla proletariusza jest nie tylko ważne, lecz również żywotnie konieczne zapewnienie sobie ze strony obcoplemieńców maksimum zaufania w proletariackiej walce klasowej. Co jest do tego potrzebne? Potrzebna jest do tego nie tylko równość formalna. Potrzebne jest do tego zrekompensowanie w ten czy inny sposób — postępowaniem wobec obcoplemieńców lub ustępstwami na ich rzecz — krzywd, które w toku dziejów wyrządził obcoplemieńcom rząd narodu ‘wielkomocarstwowego’ i które zrodziły ową nieufność i podejrzliwość” [9].

Oceniając znaczenie Rewolucji Październikowej dla wyzwolenia narodowego Polski nie należy zapominać, że w pierwszych miesiącach po Rewolucji Październikowej uchwalono bezprecedensowy dekret, mówiący o oddawaniu narodowi polskiemu dóbr kultury zagrabionych przez carat. Obecnie pomija się także, że w trakcie wojny 1920 r. Lenin wskazywał, że walka nie toczy się z Polakami, ale z „burżuazyjnym jarzmem”, zapewniając o braku wrogości wobec polskich środowisk robotniczych i chłopskich. Co więcej, w trakcie tej wojny wyasygnowano olbrzymie środki na tworzenie szkół, szpitali i administracji na terenach polskich, których zapóźnienie i nędza były tym, o czym apologeci sanacyjnej Polski skrzętnie zapominają. Była to kontynuacja postawy SDPRR, która pod wpływem stanowiska bolszewików już od pierwszych lat początku XX w. stała na stanowisku poszanowania przyszłej niezależności Polski. Polscy uczestnicy rewolucji, wśród których byli też działacze niechętnej współpracy z rosyjskim ruchem robotniczym PPS – Frakcji Rewolucyjnej, zdawali sobie z tego sprawę i postrzegali swój udział w niej jako kontynuację braterskiego przymierza we wspólnej walce o świat bez wyzysku i ucisku narodowego. Ich identyfikacja ze sprawą rewolucji i wyzwolenia społecznego nie oznaczała wyrzeczenia się więzi z polską historią i tradycją, czego dowodzą zarówno prywatne listy, jak i wspomnienia działaczy z innych krajów, którzy stwierdzali, że dzięki nim uczyli się Polskę poznawać i szanować. Utrwalanie pojęcia, że „Rosja to odwieczny wróg”, jest obecnie domeną zacietrzewionych pogrobowców mitów wielkiej Polski i jest niezwykle szkodliwe.

___________________________________
1. Bożena Krzywobłocka – Spotkania z II Rzeczypospolitą. Zanim umilkły działa wielkiej wojny (mps ze spuścizny B. Krzywobłockiej, w zbiorach autora).
2. Bożena Krzywobłocka, Ugrupowania lewicowe w Królestwie po Rewolucji Październikowej w raportach Ministerstwa Spraw wewnętrznych Rady Regencyjnej, „Kwartalnik Historyczny” nr 1/58, s. 100-111.
3. Janusz W. Gołębiowski, Jan Sobczak, Historyczne znaczenie Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej (z perspektywy minionych 60 lat), Warszawa 1977, s. 26.
4. Dawid Jakubowski – Nie panom wysługiwać się – kwestie poglądowe (motywacje) i współczesna polityka historyczna dotycząca udziału Polaków w Rewolucji Październikowej http://www.1917.net.pl/?q=node/6873
5. Norbert Michta – Julian Baltazar Marchlewski. Kronika życia i działalności/1866-1925/ (Mps ze spuścizny B. Krzywobłockiej w zbiorach autora).
6. Stanisław Cat Mackiewicz – Klucz do Piłsudskiego, wersja elektroniczna: http://niniwa2.cba.pl/cat_mackiewicz_klucz_do_pilsudskiego.htm [dostęp z 01.05.2010].
7. Lenin – Dzieła wybrane, T. 4., Warszawa 1978, s. 140-141.
8. Lenin – Dzieła wybrane w dwóch tomach, t.II, Warszawa 1951, s.470 w: Dawid Jakubowski, Julian Marchlewski – bohater czy zdrajca, Warszawa 2007, s. 139.
9. Lenin – W związku z zagadnieniem narodowości, czyli o „autonomizacji”, wersja elektroniczna http://www.marxists.org/polski/lenin/1922/12/autonomizacja.htm.

Dawid Jakubowski, źródło: geopolityka.org