Komunistyczna Partia Polski przeciwko represjom politycznym w Republice Czeskiej

Zwolnienia grupowe

Opublikowano:

Kategoria: Wiadomości z kraju


Zwolnienia grupowe w Polsce nabierają tempa. W wyniku narastającego kapitalistycznego kryzysu w pierwszym półroczu 2025 roku pracę straciło więcej osób niż w całym 2024 r. Liczba zwolnień przekroczyła tę z okresu pandemii, gdy wiele firm zamykało lub ograniczało swoją działalność.

Kapitaliści zgłosili chęć zwolnienia do końca roku 80 tysięcy pracowników. Dane te przedstawiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na podstawie informacji spływających z urzędów pracy.

Tylko w lipcu pracę straciło około 4 tysiące osób. Faktyczna skala zjawiska może być jeszcze większa, ponieważ dane nie uwzględniają masowego procederu nieprzedłużania umów pracy na czas określony, a także redukcji dokonywanych przez firmy powiązane z dużymi zakładami, czy też sytuacji zatrudnionych za pośrednictwem agencji pracy czasowej. Należy także mieć na uwadze, że małe firmy stanowiące znaczną część gospodarki nie muszą zgłaszać zwolnień grupowych. Sytuacja zatrudnionych w nich osób, dla obecnej statystyki tak zwanego „rynku pracy” pozostaje szarą strefą.

Najwięcej redukcji etatów planuje Poczta Polska. Państwowa firma znajduje się na skraju bankructwa, a jej zarząd podjął decyzję o cięciu zatrudnienia zamiast ograniczenia marnotrawnych pensji dyrektorów, zarządców, czy menadżerów. Sytuacja przedsiębiorstwa odzwierciedla stan celowo niszczonych usług publicznych, które rząd zamierza stopniowo komercjalizować.

W podobnej sytuacji znajduje się spółka PKP Cargo, niegdyś dochodowa, a potem doprowadzona do bankructwa przez politykę kolejnych rządów. Obecnie planuje redukcję co najmniej 765 pracowników i zapowiedziała następne fale masowych zwolnień w roku 2026.

Poza Pocztą Polską i PKP Cargo, według ministerstwa pracy największe redukcje następują w przedsiębiorstwach produkcyjnych. Coraz większych problemów finansowych doświadczają wielkie koncerny europejskie takie jak Bosch. Zwłaszcza zakłady produkujące na rzecz branży samochodowej planują redukcje wynikające między innymi z wojny celnej.

Sekretarz Generalna Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC) Esther Lynch stwierdziła, że codziennie w państwach Unii Europejskiej pracę traci około 500 wykwalifikowanych pracowników. Proces ten jest najpoważniejszym od lat.

Wielkie firmy zapowiedziały redukcje zatrudnienia w Polsce. W marcu Bosch zwolnił 60 osób zatrudnionych na etatach w zakładach w Mirkowie, produkujących elementy hamulców samochodowych. Koncern ZF w sierpniu zapowiedział masowe zwolnienia w Centrum Inżynieryjnym Elektroniki w Częstochowie – mają objąć 110 osób. Ponadto pracownikom zaproponowano program „dobrowolnych odejść z pracy” trwający do końca bieżącego roku.

Redukcje trwają również w zakładach chemicznych czy branży IT. Zdecydowanie najtrudniejsza sytuacja panuje w województwie śląskim. Zgłoszenia od sześciu zakładów pracy dotyczą zamiaru zwolnienia aż 2 304 osób. Cięcia dotyczą opieki zdrowotnej, pomocy społecznej oraz handlu, zarówno hurtowego jak również detalicznego.

Znacząco wzrosła liczba zwolnień grupowych także na Mazowszu. Sześć firm planuje zwolnić łącznie ponad 1000 osób.

Pozornie niska stopa bezrobocia jest przedstawiana przez władze jako dowód na rozwój ekonomiczny kraju. Jednak po bliższym przyjrzeniu się statystykom widać alarmujące, kryzysowe tendencje. W lecie roku 2025 bezrobocie rejestrowane nie spadło. Pod koniec lipca wynosiło 5,4%, co stanowi wzrost względem czerwca – gdy wynosiło 5,1%. Oznacza to iż mimo wszystkich prac sezonowych na wsi, najbardziej sprzyjającej pory roku dla różnorodnych usług, a także sezonu budowlanego, liczba osób pozostających bez pracy zwiększyła się. Pozwala to przewidywać, że jesienią i zimą sytuacja znacznie się pogorszy.

Również struktura bezrobocia nie napawa optymizmem. Zredukowane w ramach zwolnień grupowych osoby powyżej 45 roku życia, nawet wykwalifikowani pracownicy, będą miały trudności ze znalezieniem pracy na poziomie zbliżonym do dotychczasowego. Istnieje duża szansa, że zasilą grupę trwale bezrobotnych lub będą musiały przyjąć niskopłatne prace na umowach śmieciowych.

Duża część redukowanych jest obecnie wchłanianych zwłaszcza w branży usługowej przez szarą strefę usług sieciowych – to proces tak zwanej uberyzacji zatrudnienia polegającej na tworzeniu przez kapitalizm sytuacji, w której zatrudnieni nie są uważani za pracowników. Kapitaliści wmawiają bowiem, że kurier, taksówkarz czy dostawca jedzenia to niezależni przedsiębiorcy, którzy są samozatrudnieni. Ta patologia wciąż nie została ukrócona.

Europejski kapitalizm zaczyna się rozpadać pod wpływem chciwości oraz walk między jego głównymi potentatami. Kryzys staje się pretekstem do redukcji zatrudnienia oraz produkcji. Nie wpływa to znacząco na interesy samych koncernów, które korzystają często z pozaprodukcyjnych środków pomnażania pieniędzy – na przykład spekulacji na przykład na rynkach finansowych oraz giełdach.